wtorek, 7 stycznia 2014

Imagin Zayn cz.2 :D

No hej kotki ♥ Łapcie drugą część imagina z Zayn'em 
Komentujcie czy chcecie więcej imaginów :D możecie także się dodać do obserwowanych :D


Pójdę do pokoju, rozpakuję się.- Oznajmiła kiedy sprzątałam kuchnię.
- Pokażę ci co i jak.- Zayn zaprowadził ją na górę a ja włączyłam radio. Właśnie zaczynało się WMYB. Uśmiechałam się szeroko a wtedy Zayn wszedł do kuchni, zaczął chaotycznie tańczyć po całej kuchni i śpiewać piosenkę tylko, że z trochę pozmienianymi słowami. - Nie piszcz.- Zaśmiałam się i wtuliłam w niego.
- Czemu?
- Bo nie. Okropnie fałszujesz. Ten, kto tworzył te wasze całe 1d musiał być głuchy.
- Ej...- Spojrzał na mnie smutno.
- Żartuje, kotku, masz najseksowniejszy​ głos na świecie.
- Chodź.- Zaniósł mnie na kanapę i rzucił na nią. Zaraz sam się na niej położył i wyłączył pilotem radio. Innym włączył telewizor.
- Nareszcie. Te dwie godziny zdawały się wiecznością.- Zayn nie odpowiedział. Jego palec wodził z delikatnością motyla po moim karku.- Jutro chciałabym iść na zakupy.
- Dobrze kotku.

- Która godzina?- Spytałam trochę czasu później.
- Dziewiętnasta.
- Co z twoją mamą?
- Może śpi. 
- A może nie? Idź lepiej sprawdź. Jest jakaś słaba. 
- Troszczysz się o moją mamę?
- Tak. Sio!- Klepnęłam go w tyłek i poderwał się na równe nogi. 
Zayn zaraz przyszedł razem ze swoją mamą.
- Zaprosiłem mamę, żeby pooglądała z nami telewizję.- Powiedział z uśmiechem. Trisha usiadła na dużym fotelu a Zayn usiadł na końcu kanapy. Ja sama półleżałam na kanapie.
- Daj mu się położyć. Na pewno jest zmęczony.
- Mi tak jest dobrze mamo, dziękuję za troskę.- Uśmiechnął się do swojej rodzicielki. Skakał pilotem po kanałach.
- Zayn! Uspokój się.- Krzyknęłam poirytowana jego sprintem po stacjach telewizyjnych.
- Nie krzycz na niego. Zayn, pamiętasz co ci mówiłam?
- Tak.- Nastawił na jakieś talent-show i odłożył pilot. Zdjął moje kapcie i rzucił na podłogę. Chwycił moje stopy i delikatnie zaczął ugniatać.
- Jesteś najlepszy.- Powiedziałam s Zayn zaśmiał się pod nosem. Trisha patrzyła na Zayna pytająco.
- To nic mamo. Lubię to robić. Nie potrzebuję ratunku.- Zaśmialiśmy się wszyscy. Zayn nabrał krem na ręce i mocnymi, zdecydowanymi ruchami wtarł go w moje stopy. Jego dotyk był niesamowicie kojący. Odprężyłam się i zapomniałam o całej niechęci do jego matki. Wymienialiśmy we trójkę swoje opinie o aktualnie przewijających się przez scenę uczestnikach show. 
- Kurwa, ale ma wielkie balony!- Zaśmiał się Zayn. I ja i jego matka spojrzałyśmy na niego karcąco.- No a nie ma?- Tłumaczył Zayn. Zaśmialiśmy się. 


- Idę do łóżka.- Oznajmiła nam Trisha po czym poszła na górę. Zayn nie przestawał masować moich stóp. Byłam tak zmęczona i zrelaksowana, że usnęłam...

- Wstajesz?- Szturchał mnie Zayn.
- Co? Która godzina?- Otworzyłam oczy i zdumiona ogarnęłam, że leżę w naszym łóżku. Całkiem naga.
- Za dwie trzynasta.
- Ojej...- Wstałam z łóżka i zakołowało mi się w głowie. Runęłam zmęczona na łóżko. Zayn przyciągnął mnie do siebie i liznął moją pierś.
- Przestań.- Przykryłam się kołdrą.- Uprawialiśmy wczoraj seks?
- Nie. 
- Więc czemu jestem naga?- Zmarszczyłam brwi.
- Bo cię rozebrałem.
- Aha, cudowne wytłumaczenie. 
- Jedziemy na zakupy?
- Może najpierw obiad?
- Mama już coś zrobiła.
- To zjemy i jedziemy, tak?
- No.- Pokiwał ochoczo głową.
- Od kiedy ty lubisz jeździć na zakupy?
- Od kiedy potrzebujesz nowej bielizny.- Zaśmiał się.
- Fakt...- Podnieśliśmy się. Założyłam już wszystko prócz koszulki.- Żal, nie mam koszulki.
- Masz!- Rzucił mi białą koszulkę. Okazała się to być ta, z genialnym nadrukiem z dwoma kopulującymi misiami.
- Twoja mama mnie chyba zabije.
- Przecież to moja.
- Ale ja ją noszę.
- Chodź!- Nieuczesane włost spiełam na czubku głowy i z równie potarganym Zaynem zeszliśmy na obiad. Trisha właśnie miała nas wołać.
- To twoja koszulka?- Spytała patrząc zniesmaczona na nadruk.
- Moja.- Wyrwał się Zayn.- Podoba ci się?- Trisha puściła to mimo uszu. 

- Bardzo dobrze pani gotuje, pani Malik.- Powiedziałam odkładając talerz do zlewu.
- Nalejesz mi jeszcze, skarbie?- Zayn podał mi talerz i dolałam mu zupy. Jadł a ja ogarnęłam swoje włosy. Umalowałam oko eyelinerem i tuszem. Przeciągnęłam usta pomadką wiśniową i byłam niemal gotowa.
- Może pojedzie pani z nami?- Spytałam.
- A gdzie się wybieracie? 
- Pokręcić się po galerii. [T/I] potrzebuje kilku rzeczy no i na takie tam zakupy do domu.
- Chętnie.- Odpowiedziała. Zayn włożył talerz do zmywarki.
- To szykujcie się moje wy kobiety.- Ucałował mamę w policzek a następnie i mnie. 
- Przyniesiesz mi kamizelkę?- Spytałam go.
- Tę czarną?
- Tak.- Zayn przyniósł mi moją dżinsową kamizelkę. Do tego okrycie swojej mamy. Ubrała się a ja zarzuciwszy na siebie jeszcze płaszczyk byłam gotowa. 
Do centrum dojechaliśmy w 20 minut. 
- To my mamo idziemy kupić jakąś bieliznę dla [T/I] idziesz z nami?
- Niee, ja chyba raczej pokrąże tutaj.- Trzymając się za dłonie poszliśmy do mojego ulubionego butiku.
- A to?- Pokazał mi jakiś fioletowy, skąpy komplet.
- Wiesz jak nienawidzę fioletu.
- A to?- Pokazał podobny, tyle, że czarny.
- Daj.- Poszłam do przymierzalni i po tym wybrałam cztery komplety i jeszcze dwa staniki. Siedem par majtek. Zapłaciliśmy i chodziliśmy po pasażu. Zayn niósł niedużą torbę.
- Świeczki.- Skręcił do sklepu. Znaleźliśmy tam też Trishę, rozmawiającą ze starą znajomą. Zayn zwiął koszyczek i zaczął układać w nim wszystkie karmelowe, waniliowe i czekoladowe świeczki, jakie znalazł. 
- Boże.. Po co tyle świec?- Spytała jego matka.
- Do łazienki. To relaksuje.- Zaśmiał się i zapłacił. Świece były ciężkie więc zabrał je do auta. Uprzedziłyśmy, że będziemy w drogerii. Włożyłam do koszyka jakieś sole, kulki i płyny do kompieli. No i te musujące delfinki, które tak bardzo bawiły Zayna. Dogonił nas. Zatrzymał się przy jednym stoisku. Wrzucił do koszyka dystretnie buteleczkę lubrykantu i wziął w dłonie paczkę prezerwatyw.
- Po co ci to?
- Nie mamy chyba w domu.- Powiedział.
- Zayn, od roku w naszym domu nie ma żadnej.
- Może czas to zmienić?
- I tak tego nie włożysz.
- Fakt.- Zaśmiał się i odłożył paczuszkę. 
- Przepraszam, że się wtrącam ale... w takim razie jakiej metody antykoncepcji używacie?- Spytała Trish.
- Nie używamy.- Wypalił Zayn. Kopnęłam go w kostkę.
- To nieodpowiedzialn​e.
- Oj mamo.
- Co?
- Jesteśmy dorośli a poza tym, do żadnego wypadku nie dojdzie.- Trisha mruknęła coś pod nosem i poszła przodem do kasy. Zayn chwycił jeszcze pastę do zębów i nowe szczoteczki, które nałogowo zmieniał każdego miesiąca. Zapłacił i wziął torbę. Poszliśmy do marketu i znudzony Zayn prowadził wózek. Razem z Trishą wkładałyśmy jakieś produkty i rozmawiałyśmy o dzisiejszej kolacji i jutrzejszym obiedzie. Zaproponowałam gyrosa na kolację co Zayn przyjął z wielkim entuzjazmem. Jego matka też chętnie przystała na tę propozycje.
- Cholerka!- Zayn puścił się biegiem przez alejki i zaraz wrócił z żelem do golenia.
- Na śmierć o nim zapomniałem.- Zaśmiał się. Teraz to on pchał ciastka, chipsy, paluszki, batony itd do wózka.
- Nie podoba mi się to, że jecie takie śmieci.
- Oj tam.- Na warzywnym dla równowagi załadował mnóstwo warzyw.
- Ty to będziesz niósł.- Uprzedziłam. Mrugnął porozumiewawczo i zaraz nasze zakupy się zakończyły...

~Kilka dni później.

Do tej pory moje stosunki z Trishą nieco się poprawiły. Tego dnia Zayn miał jakiś wywiad. Trisha spała a ja stałam z żelaskiem i peasowałam jego koszule.
- Kicia!- Podbiegł ledwo zamknąwszy drzwi.- Co robisz misiu?
- Prasuję. 
- Faktycznie.- Zaśmiał się. Przygryzł płatek mojego ucha.- Gdzie mama?
- Śpi na górze.
- Ooo... Czyli, że...- Zaśmiał się i wyjął mi żelasko z ręki. Położył dłonie na moich biodrach i przyciągnął do swojego krocza. Zaczął lekko krążyć bioderkami.
- Nie tu...- Jęknęłam.
- Tu będzie idealnie.- Zayn posadził mnie na desce i zaczął zdejmować moje ubranie. Siedziałam bez stanika i teraz to ja rozpinałam jego koszulę, którą zaraz położyłam obok siebie. Zayn zrobił mi mocną malinkę niedaleko obojczyka i całował teraz lekko jej okolice. Usłyszałam kroki i ułamek sekundy później Trisha stała zaskoczona w dole schodów.
- Zayn...- Syknęłam. Odepchnęłam go kawałek. 
Ujrzawszy matkę schował mnie za swoim ciałem. Szybko ubrałam tę samą koszulę, którą przed chwilą zjęłam z Zayna. - Dziewczyno? Co ty masz na brzuchu?!- Spytała jakby tylko to było dla niej istotne.
- W tym wieku rozstępy? Zayn, zastanów się. Jak urodzi dziecko to będzie jeszcze większe. I przytyje! Będziesz miał godzillę zamiast żony.- Byłam wściekła. Nie miałam pojęcia za co ona mnie tak nienawidzi. Płakałam cicho. Na szczęście nie zauważyła. Było mi okropnie przykro. Nie spodziewałam się czegoś taiego nawet po niej...
- Wiesz co mamo? Mam już tego serdecznie dość! Widzisz do czego doprowadziłaś?! Na każdym kroku starasz się dogryzać [T/I]. A wiesz co ci powiem? Jej zupy są idealne, uwielbiam nosić za nią ciężary i masować jej stopy. Uwielbiam robić kawę i rozpakowywać zakupy. A co do wyglądu to ona jest najpiękniejszą kobietą na świecie i tak, ożenię się z nią jeśli tylko sama mi na to pozwoli. Dzięki nie zabezpieczaniu się urodzi mi mnóstwo pięknych dzieci i będziemy jedli tyle śmieciowego żarcia ile nam się chce. I TOBIE NIC DO TEGO!- Byłam zdumiona. Pierwszy raz Zayn krzyknął na matkę. Ba! On nigdy się jej nie sprzeciwił a co dopiero krzyk...
- Przeproś.- Zakomenderowałam​.- To twoja matka. I... ma rację..- Zeskoczyłam z deski i zapłakana pobiegłam na taras. Skryłam się w hamaku.
- Kochanie, chodź do środka. Wyziębisz się.- Położył mi dłoń na ramieniu.
- Nie wracam tam.- Wyszlochałam
- W takim razie...- Zayn zniknął na chwilę za drzwiami. Wrócił z szerokim, dzianinowym kocem.- Zrób mi trochę miejsca kotku.
- Jestem kotkiem?- Spytałam rozbawiona.
- Jesteś najpiękniejszym kotkiem na świecie.- Wcisnął się na hamak tuż obok.
- Twoja mama ma nieco odmienne zdanie...
- Nie słuchaj jej, Jesteś piękna.
- Za to ty nie!- Zaśmiałam się.
- Ale mam coś, czego nie ma nikt.
- O czym mówisz?
- Na pewno już wiesz.- Zabrewkował.
- Niee...- Udawałam głupią.
- Chodzi o mojego dłuuugieeeegooo.​..
- Palucha?
- Powiedzmy.- Zarechotał.
- Żartowałam. Wcale nie jesteś brzydki.
- Więc jaki jestem?
- Słodki, uroczy, gorący, kochany, seksowny.... no i zajebisty w łóżku.
- A w hamaku?
- Tego chwyba nie próbowaliśmy...
- Czas najwyższy.
- Może zawołajmy twoją mamę, żeby w razie czego powiedziała nam co robię źle.
- Teraz jest zajęta. Poszła do siebie.
- Ooojojoj... Jaka szkoda...

1 komentarz:

  1. Awrrrrr jaki.kochany *-* prosze o nastepna czesc!<3
    Zapraszam do mnie
    http://shaggingwithonedirection.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń