piątek, 31 stycznia 2014
No to już dziś teledysk do MM :**
Jak dla mnie świetny taki inny od reszty :*
Pobijamy rekord ~!!
KRÓTKI REGULAMIN DO BICIA REKORDU !! :
- NIE MOŻNA BYĆ ZALOGOWANYM !! JEŚLI BD ZALOGOWANY/A TO NAWET JAK OBEJRZYSZ 100000 TO BD JAKO 1 !!!
- PO OBEJRZENIU ODCZEKAĆ 3 MIN
- JAK SIĘ SKOŃCZY TO NIE KLIKAĆ ODTWÓRZ PONOWNIE TYLKO ODŚWIEŻ !!
UWAGA!
- NIE MOŻNA MIEĆ OTWARTYCH KILKU KART,BO VEVO BIERZE TO ZA OSZUSTWO !!!
https://www.youtube.com/watch?v=bkx9kCdaaMg&hd=1
Chłopcy odpowiadali na DM fanką D:
Niall przed wczoraj :D
Lou na nartach:D
Gify z teledysku :*
druga część imaginu z Zayn'em jutro !! :D
środa, 29 stycznia 2014
Imagin Zayn cz 1
No to łapcie imagina będą dwie części :D
Imagin nie jest MÓJ :*
- Spokojnie Ali. Już do ciebie idę.- Podeszłam do łóżeczka i wzięłam trzylatka na ręce. Oplótł moją szyję małymi ramionkami.- Nie jesteś już śpiący?- Spytałam a maluch pokręcił przecząco głową.- Może... Ubierzemy się i pójdziemy na sanki?
- Tak!- Krzyknął i wyszliśmy z pokoju.
- Chcesz siusiu?- Spytałam kontrolnie ale mały powiedział że nie.
Ubrałam go porządnie i założyłam swoją kurtkę. Ali szedł trzymając mnie malutką rączka i wzięliśmy z komórki zaniedbane sanki. Rozłożyłam na nich kocyk i posadziłam małego.
- A kochasz mnie?- Spytał.
- Kocham.- Odparłam bez żadnych wątpliwości.
- A zabierzesz mnie kiedyś do siebie?
- Ali to... Sama nie wiem. Mówiłam, że to nie zależy tylko ode mnie.
- Szkoda. Chciałbym mieć taką mamę.- Powiedział i poczułam się okropnie. Dziękowałam Bogu gdy zobaczyłam nadchodzącego Zayna. Maluch pobiegł do niego a mój narzeczony mimo tego, że w jednej ręce trzymał trzy kubki i torbę wziął malucha na drugą.
Siedziałam wpatrzona w śnieg zasłaniający ziemię kiedy to usłyszałam jego głos.
- Przepraszam [t.i]...- Powiedział i schylił się zaglądając mi w oczy.
- Nie szkodzi.- Powiedziałam i wstałam. Pocałowaliśmy się.
- Ulepimy bałwana? Co myślisz Ali?- Spytał. Chłopczyk ochoczo pokiwał głową i zaraz był zwarty i gotowy.- Ale najpierw... Napijemy się czekolady.- Zayn podał mam kubki i asekurował jedną ręką ten, który trzymał Ali. W milczeniu piliśmy gorący napój.
- Zayn, wracajmy już...- Powiedziałam kilka minut po dwudziestej.
- Pewnie. Tylko zrobię wam tu zdjęcie.- ustawiliśmy się z Ali'm przy bałwanie i zrobił nam zdjęcie.
Kilka minut później wróciliśmy już do ośrodka.
- Ale masz zimne stopy!- Zayn połaskotał chłopca po małych stopach a ten zaśmiał się głośno.- Czas na kompiel!- Zayn szybko włożył małego chłopca do wanny i zaczął go ochlapywać ciepłą wodą z bombelkami. Maluch śmiał się.
- Wykompiesz się ze mną?- Spytał mnie Ali.
- Ali, kochanie, wiesz, że nie mogę. Bo bym się przeziębiła.
- A tak w ogóle to kawalerze jest moja kobieta więc mi jej nie podrywaj.- Zaśmiał się Zayn.
- Kochasz ją?- Spytał maluch.
- Bardzo.- Zayn spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Ja też.- Maluch też się uśmiechnął tylko tak jakoś inaczej.
- I ja też was kocham chłopcy. Bardzo, bardzo mocno.- Pomogłam Zaynowi umyć malucha i zaraz ubrałam go w piżamkę.
- Śpij już kochanie.- Ucałowałam go w nosek i uśmiechnął się. Przytulił jakąś zniszczoną zabawkę i leżał.
- A co to za pies?- Spytał Zayn patrząc na pluszaka.
- Nie wiem.- Odpowiedział.
- Znalazł go kiedyś. Miał ładnego słonika ale ktoś go ukradł.
- Oh, przykro mi. A lubisz tego psa?- Ali pokręcił głową.
- Przyjdziecie jutro?
- Ali, jutro masz spotkanie z tym państwem, o którym ci mówiłam. Musisz być grzeczny.
- Czy oni zabiorą mnie?
- Nie wiem słonko. Naprawdę nie wiem.- Odpowiedziałam smutno.
- A chciałbyś jechać?- Spytał Zayn. Ali znów zaprzeczył główką.- A gdzie chciałbyś mieszkać?
- Tak najbardziej?
- Tak najbardziej.
- Z [t.i]. I z tobą też. Jesteś super.
- och. Ty też jesteś.- Zayn pogłaskał go po czole.- Śpij już kumplu, śpij. Jutro też jest dzień.- Po niecałych dziesięciu minutach bajki, którą czytał mu Zayn chłopiec zasnął. Było późno więc zebraliśmy się do domu.
Szliśmy ulicą trzymając się za rękę milcząc. Zayn co trochę rzucał jakieś pojedyncze słowa jednak nie byłam w nastroju by na nie odpowiadać.
- Fajny dzieciak.- Powiedział kiedy dotarliśmy do domu.
- Jest taki kochany...
- Tak. Wiesz... Może jutro skoczymy do sklepu i kupimy mu kilka zabawek?
- Ucieszy się.- Wzięłam błyskawiczny prysznic i pół godziny później leżałam w łóżku czytając jakieś tam wiadomości o potencjalnych rodzicach Ali'ego.
- Kochanie...- Zayn zabrał mi teczkę i odłożył ją na bok. Swoją dłoń oparł na moim udzie.
- Zayn, nie.- Odwróciłam się do niego plecami.
- O co chodzi? Przecież... Nie masz okresu ani dni płodnych...- Ciągnął jednak jego słowa wpadały mi jednym uchem a drugim wypadały.
- Czy ja zawsze muszę mieć ochotę?
- Nie. Ale to nie chodzi o ochotę, prawda?- Nie odpowiedziałam. Nie chciałam się pokłócić a zawsze kiedy w domu poruszany był temat Ali'ego kończyło się awanturą.- Boisz się.
- Oni go zabiorą...- Tak, ich papiery były świetne jednak byłam pewna, że gdzieś tkwi kruczek i jednego znalazłam.
- Myślisz, że szczęśliwszy byłby marnując sobie życie w tym bidulu?
- Nie musiałby go zmarnować. Jest mały i bardzo bystry...
- A ci ludzie... Co o nich myślisz?
- Myślę, że wcale nie potrzebują dziecka. Z tego co piszą zostawialiby swoje dziecko z niańką bo dużo pracują... On potrzebuję miłości...
- Wiesz, że nic z tym nie zrobisz.
- Nie oddam go byle komu.
- Nawet nie jest twój. Nie masz na to wpływu.
- Owszem, mam... Ja go wezmę. Adoptuje go.
- Rozmawialiśmy o tym. Poza tym. Myślisz, że byłoby mu tu lepiej?
- Tak.
- Ale on nie może tu zamieszkać. Nie mamy warunków.
- Więc po cholerę namawiasz mnie na dziecko? Bo co? On jest gorszy? Nie jest! Widziałeś jaki jest mądry i kochany. Lubi cię i mnie też. I ja go kocham. Nie rozumiesz tego. Matka porzuciła go zaraz po porodzie a ja od samego początku się nim opiekuje. Nie pozwalam na to, by stało się mu coś złego. I nie oddam go byle komu!- Krzyknęłam. Zayn zezłościł się.
Imagin nie jest MÓJ :*
- Spokojnie Ali. Już do ciebie idę.- Podeszłam do łóżeczka i wzięłam trzylatka na ręce. Oplótł moją szyję małymi ramionkami.- Nie jesteś już śpiący?- Spytałam a maluch pokręcił przecząco głową.- Może... Ubierzemy się i pójdziemy na sanki?
- Tak!- Krzyknął i wyszliśmy z pokoju.
- Chcesz siusiu?- Spytałam kontrolnie ale mały powiedział że nie.
Ubrałam go porządnie i założyłam swoją kurtkę. Ali szedł trzymając mnie malutką rączka i wzięliśmy z komórki zaniedbane sanki. Rozłożyłam na nich kocyk i posadziłam małego.
Pół godziny później bawiliśmy się na górce. Ali cały czas był radosny co bardzo mnie cieszyło bo podobno swego czasu nie było z nim najlepiej. Usłyszałam dzwonek telefonu podczas gdy formowałam małą pigułę ze śniegu. Podałam ją maluchowi, zdjęłam rękawiczki i odebrałam.
- Hej kochanie.- Usłyszałam głos Zayna.- Kiedy wracasz?- Spytał.
- Jak położę Ali'ego spać. Teraz jesteśmy na sankach to może za jakieś trzy godziny. Może chwilę później.
- Ciągle siedzisz z tym dzieckiem.- Rzekł urażony.
- A nie mogę?- Spytałam poirytowana. Zayn doskonale wiedział jaka była sytuacja.
- Chodzi o to, że ja też potrzebuję twojej uwagi... Jestem małym chłopczykiem i powinnaś się mną zaopiekować...
- Nie mam teraz czasu.- Rozłączyłam się. Ali wpatrywał się we mnie swoimi czarnymi jak węgiel oczami. - A kto to?- Spytał.
- Zayn.
- Ten twój mąż?
- Nie jest moim mężem.
- Nie?- Spytał zdziwiony.
- Nie. Może kiedyś ci powiem jak to jest.
- A macie dzieci?- Drążył temat.
- Nie.
- A będziecie?
- Jeszcze się okaże.- Ali nie odezwał się już i ponownie rzucił się biegiem bym go goniła. Rzucił we mnie kilka razy śnieżkami i oddałam mu lekko. Przewrócił się i lecz nie zapłakał.
- Kochanie!- Podbiegłam do niego i otrzepałam go ze śniegu. Usiedliśmy na sankach.
- Hej kochanie.- Usłyszałam głos Zayna.- Kiedy wracasz?- Spytał.
- Jak położę Ali'ego spać. Teraz jesteśmy na sankach to może za jakieś trzy godziny. Może chwilę później.
- Ciągle siedzisz z tym dzieckiem.- Rzekł urażony.
- A nie mogę?- Spytałam poirytowana. Zayn doskonale wiedział jaka była sytuacja.
- Chodzi o to, że ja też potrzebuję twojej uwagi... Jestem małym chłopczykiem i powinnaś się mną zaopiekować...
- Nie mam teraz czasu.- Rozłączyłam się. Ali wpatrywał się we mnie swoimi czarnymi jak węgiel oczami. - A kto to?- Spytał.
- Zayn.
- Ten twój mąż?
- Nie jest moim mężem.
- Nie?- Spytał zdziwiony.
- Nie. Może kiedyś ci powiem jak to jest.
- A macie dzieci?- Drążył temat.
- Nie.
- A będziecie?
- Jeszcze się okaże.- Ali nie odezwał się już i ponownie rzucił się biegiem bym go goniła. Rzucił we mnie kilka razy śnieżkami i oddałam mu lekko. Przewrócił się i lecz nie zapłakał.
- Kochanie!- Podbiegłam do niego i otrzepałam go ze śniegu. Usiedliśmy na sankach.
- A kochasz mnie?- Spytał.
- Kocham.- Odparłam bez żadnych wątpliwości.
- A zabierzesz mnie kiedyś do siebie?
- Ali to... Sama nie wiem. Mówiłam, że to nie zależy tylko ode mnie.
- Szkoda. Chciałbym mieć taką mamę.- Powiedział i poczułam się okropnie. Dziękowałam Bogu gdy zobaczyłam nadchodzącego Zayna. Maluch pobiegł do niego a mój narzeczony mimo tego, że w jednej ręce trzymał trzy kubki i torbę wziął malucha na drugą.
Siedziałam wpatrzona w śnieg zasłaniający ziemię kiedy to usłyszałam jego głos.
- Przepraszam [t.i]...- Powiedział i schylił się zaglądając mi w oczy.
- Nie szkodzi.- Powiedziałam i wstałam. Pocałowaliśmy się.
- Ulepimy bałwana? Co myślisz Ali?- Spytał. Chłopczyk ochoczo pokiwał głową i zaraz był zwarty i gotowy.- Ale najpierw... Napijemy się czekolady.- Zayn podał mam kubki i asekurował jedną ręką ten, który trzymał Ali. W milczeniu piliśmy gorący napój.
- Zayn, wracajmy już...- Powiedziałam kilka minut po dwudziestej.
- Pewnie. Tylko zrobię wam tu zdjęcie.- ustawiliśmy się z Ali'm przy bałwanie i zrobił nam zdjęcie.
Kilka minut później wróciliśmy już do ośrodka.
- Ale masz zimne stopy!- Zayn połaskotał chłopca po małych stopach a ten zaśmiał się głośno.- Czas na kompiel!- Zayn szybko włożył małego chłopca do wanny i zaczął go ochlapywać ciepłą wodą z bombelkami. Maluch śmiał się.
- Wykompiesz się ze mną?- Spytał mnie Ali.
- Ali, kochanie, wiesz, że nie mogę. Bo bym się przeziębiła.
- A tak w ogóle to kawalerze jest moja kobieta więc mi jej nie podrywaj.- Zaśmiał się Zayn.
- Kochasz ją?- Spytał maluch.
- Bardzo.- Zayn spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Ja też.- Maluch też się uśmiechnął tylko tak jakoś inaczej.
- I ja też was kocham chłopcy. Bardzo, bardzo mocno.- Pomogłam Zaynowi umyć malucha i zaraz ubrałam go w piżamkę.
- Śpij już kochanie.- Ucałowałam go w nosek i uśmiechnął się. Przytulił jakąś zniszczoną zabawkę i leżał.
- A co to za pies?- Spytał Zayn patrząc na pluszaka.
- Nie wiem.- Odpowiedział.
- Znalazł go kiedyś. Miał ładnego słonika ale ktoś go ukradł.
- Oh, przykro mi. A lubisz tego psa?- Ali pokręcił głową.
- Przyjdziecie jutro?
- Ali, jutro masz spotkanie z tym państwem, o którym ci mówiłam. Musisz być grzeczny.
- Czy oni zabiorą mnie?
- Nie wiem słonko. Naprawdę nie wiem.- Odpowiedziałam smutno.
- A chciałbyś jechać?- Spytał Zayn. Ali znów zaprzeczył główką.- A gdzie chciałbyś mieszkać?
- Tak najbardziej?
- Tak najbardziej.
- Z [t.i]. I z tobą też. Jesteś super.
- och. Ty też jesteś.- Zayn pogłaskał go po czole.- Śpij już kumplu, śpij. Jutro też jest dzień.- Po niecałych dziesięciu minutach bajki, którą czytał mu Zayn chłopiec zasnął. Było późno więc zebraliśmy się do domu.
Szliśmy ulicą trzymając się za rękę milcząc. Zayn co trochę rzucał jakieś pojedyncze słowa jednak nie byłam w nastroju by na nie odpowiadać.
- Fajny dzieciak.- Powiedział kiedy dotarliśmy do domu.
- Jest taki kochany...
- Tak. Wiesz... Może jutro skoczymy do sklepu i kupimy mu kilka zabawek?
- Ucieszy się.- Wzięłam błyskawiczny prysznic i pół godziny później leżałam w łóżku czytając jakieś tam wiadomości o potencjalnych rodzicach Ali'ego.
- Kochanie...- Zayn zabrał mi teczkę i odłożył ją na bok. Swoją dłoń oparł na moim udzie.
- Zayn, nie.- Odwróciłam się do niego plecami.
- O co chodzi? Przecież... Nie masz okresu ani dni płodnych...- Ciągnął jednak jego słowa wpadały mi jednym uchem a drugim wypadały.
- Czy ja zawsze muszę mieć ochotę?
- Nie. Ale to nie chodzi o ochotę, prawda?- Nie odpowiedziałam. Nie chciałam się pokłócić a zawsze kiedy w domu poruszany był temat Ali'ego kończyło się awanturą.- Boisz się.
- Oni go zabiorą...- Tak, ich papiery były świetne jednak byłam pewna, że gdzieś tkwi kruczek i jednego znalazłam.
- Myślisz, że szczęśliwszy byłby marnując sobie życie w tym bidulu?
- Nie musiałby go zmarnować. Jest mały i bardzo bystry...
- A ci ludzie... Co o nich myślisz?
- Myślę, że wcale nie potrzebują dziecka. Z tego co piszą zostawialiby swoje dziecko z niańką bo dużo pracują... On potrzebuję miłości...
- Wiesz, że nic z tym nie zrobisz.
- Nie oddam go byle komu.
- Nawet nie jest twój. Nie masz na to wpływu.
- Owszem, mam... Ja go wezmę. Adoptuje go.
- Rozmawialiśmy o tym. Poza tym. Myślisz, że byłoby mu tu lepiej?
- Tak.
- Ale on nie może tu zamieszkać. Nie mamy warunków.
- Więc po cholerę namawiasz mnie na dziecko? Bo co? On jest gorszy? Nie jest! Widziałeś jaki jest mądry i kochany. Lubi cię i mnie też. I ja go kocham. Nie rozumiesz tego. Matka porzuciła go zaraz po porodzie a ja od samego początku się nim opiekuje. Nie pozwalam na to, by stało się mu coś złego. I nie oddam go byle komu!- Krzyknęłam. Zayn zezłościł się.
piątek, 24 stycznia 2014
piątek, 17 stycznia 2014
hej wszystkim dzisiaj troche informacji :D
OPERACJA NIALL'A
Niall napisał na swoim Twitterze, że przeszedł operację na kolano. Niektórzy fani zarzucają chłopakowi kłamstwo. Pisał, że jest w domu, gdy był w szpitalu. Nialler prosi o akceptację jego decyzji, ponieważ operacja była dla niego bardzo ważna i potrzebował prywatności.
Dupeczka ♥
Liam i Sophia na meczu koszykówki w Londynie :D
Harry gdzieś tam hen daleko :D
Tort i babeczki Zayna'a
OPERACJA NIALL'A
Niall napisał na swoim Twitterze, że przeszedł operację na kolano. Niektórzy fani zarzucają chłopakowi kłamstwo. Pisał, że jest w domu, gdy był w szpitalu. Nialler prosi o akceptację jego decyzji, ponieważ operacja była dla niego bardzo ważna i potrzebował prywatności.
Dupeczka ♥
Liam i Sophia na meczu koszykówki w Londynie :D
Harry gdzieś tam hen daleko :D
Tort i babeczki Zayna'a
czwartek, 16 stycznia 2014
Imagin Niall :)
Siemano :D Ostatnio mam mało czasu na bloga same sprawdziany przed feriami no ale JUTRO FERIE więc będę systematycznie dodawała notki z informacjami o chłopcach a na teraz macie Imagina z Niall'em kilka NIE JEST MÓJ ale mi się spodobał więc udostępniam :D
Kocham cię.- Szepnął ci do ucha przygryzając jego płatek. Złapał cię za biodra i pocałował czule. Trwaliście w pocałunku do momentu kiedy odepchnęłaś Chrisa. Dlaczego? Zobaczyłaś Nialla przypatrującego się wam ze zbolałą miną. Niall... Byliście naprawdę blisko. Wcześniej byliście parą a teraz... Zaczęłaś umawiać się z jego kuzynem. Wiedziałaś, że przez to Niall całkowicie znienawidził Chrisa ale twój chłopak upierał się... Może niekoniecznie powinniście tak się afiszować ze swoimi uczuciami w jego obecności. Bo... Niall nadal był dla ciebie cholernie ważny i nigdy nie chciałaś go ranić.
Niall... Chyba nadal nie zrozumial czemu to sie skonczylo. Po dwoch latach zwiazku lanowaliscie slub, wspolna przyszlosc.. Ale w pewnym momencie twojego zycia, zlym momencie, czulas, ze potrzebujesz kogos, kto zawsze bedzie obok. A Nialla nie bylo... Dlatego zerwalas.
Nie jeden raz tlumaczylas mu, ze wlasnie to bylo powodem. On chyba nie wierzyl...
Wasze spojrzenia spotkaly sie i Niall usmiechnal sie smutno momentalnie spuszczajac wzrok. Szybko odwrocil sie i ruszyl przed siebie niezdarnie zahaczajac o futryne. Zatoczyl sie i spusciwszy glowe w dol skrecil w prawo, gdzie znajdowala sie kuchnia. No tak...
- Kochanie przyniesiesz cos do picia?- Zwrocil sie do ciebie Chris.
- Jasne.- Odpowiedzialas niezbyt zadowolona faktem, ze chlopak kolejny raz sie toba wysluguje. Weszlas do kuchni pewna, ze znajdziesz tam Nialla, ktory zaraz zniknie unikajac cie. Ale nie. Wcale go tam nie bylo.
- Zrob mi herbate! Tylko wiesz, ta co lubie!- Darl sie z salonu twoj obecny chlopak. Super...
Siegnelas po dwa kubki ten Chrisa i Nialla, w ktorym juz przyzwyczailas sie pic. Wlozylas do nich po torebce herbaty i poslodzilas. Stalas i czekalas az woda zacznie wrzec.
Bawilas sie jakims nieduzym scyzorykiem i w pewnej chwili, gdy wyjmowalas trzeci nozyk, zacielas sie nim w reke. Poczulas metaliczny zapach krwi, ktora zaraz trysnela z rany. Zrobilo ci sie slabo i nogi ci zmiekly. Probowalas podeprzec sie bezskutecznie na blacie i zupelnie przypadkowo zrzucilas oba kubki, ktore z brzekiem rozbily sie na twardej terakocie.
Zdalas sobie sprawe, ze zaraz odlamki z ceramicznych kubkow powbijaja ci sie w cialo. Polecialas w dol. Czekalas na bol i huk. Jednak nie nastapil. Czulas na sobie zacisniete siln ramiona. Przyciagnelas glowe twojego wybawcy i nie uchylajac oczu ani na moment zlozylas na jego ustach pocalunek bedac pewna, ze to Christopher bohatersko wybawil cie z opresji.
Ale nie... Usta Chrisa byly miekkie, chlodne i jedwabiste. Te byly ich calkowitym przeciwienstwem szorstkie, poobgryzane i spierzchniete. Mimo tego nadal slodkie i gorace. Najslodsze usta jakie znalas...
Odepchnelas od siebie gwaltownie bohatera, ktorym okazal sie Niall, nie Chris tak jak myslalas, w obawie, ze mozesz zostac przylapana w objeciach Niallera. Spojrzal tylko na okruchy kubkow.
- Tak bardzo przepraszam...- Wyszeptalas wiedzac, jak bardzo Niall przywiazany byl do swojego. Zawsze pil w nim kawe z rana.
- Nie szkodzi, nie przejmuj sie. Naprawde.- Wyjal zmiotkeci szufelke spod zlewu, kucnal i zaczal zbierac wieksze kawalki. Dolaczylas do niego.
- Pokaleczysz sie.
- Niewazne.
- Pozwol mi to zrobic.- Prosil z troska. Nie dalas za wygrana. Faktycznie, skaleczylas sie ale lekko. Tuz przy ranie zrobionej nozykiem.
Niall skonczyl i odlozyl szufelke na blat. Wyjal plastikowe pudelko po zelkach sluzace za apteczke. Wyjal z niej bandarz i gaziki nasiakniete spirytusem.
- Zrobie to.- Powiedzialas zabierajac reke.
- Daj spokoj. Chodz.- Niall splukal twoja dlon pod strumieniem zimnej wody i wytarl kawalkiem recznika papierowego udartego z rolki stojacej na bambusowym stojaku. Kawal papieru zabarwil sie na czerwono. Jeszcze chwila a zwrocilabys obiad jednak opanowalas odruch wymiotny. Niall jak najszybciej mogl opatrywal twoje skaleczenia wiedzac jak reagujesz na krew...
Podczas gdy Niall zawiazywal koncowke bandarzu na twoim nadgarstku do kuchni wszedl Chris. Popatrzyl na was wzrokiem meza, ktory po powrocie z pracy zastaje swoja zone w lozku z obcym facetem. Chociaz... Niall wcale nie byl dla niego obcy a sytuacja nie byla w zadnym stopniu dwuznaczna. Dwojka, dobrze znajacych sie ludzi zartuje podczas opatrywania jednej z nich uszkodzonego nadgarstka.
- Co tu sie dzieje?!- Spytal z niczym nie uzasadniona wsciekloscia.
- Nic takiego.- Powiedzial Niall z delikatnyn usmieszkiem, ktory nie zniknal jeszcze po zarcie, ktory opowiedzialas.
Po wejsciu Christophera atmosfera w pomieszczeniu zrobila sie ciezsza i gestrza... wrecz przytlaczajaca. Brunet spostrzegl szczatki jego kubka na szufelce.
- Co wyscie narobili?!- Spytal wsciekly.
- To ja... Skaleczylam sie i... zdarzyl sie wypadek.
- Najwyrazniej twoim starym zdarzyl sie wypadek niecale 18 lat temu!- Poczulas sie skrzywdzona a za razem zazenowana taka szczeniacka odzywka. Twoj chlopak... To chyba nienormalne, ze jest w stanie wyzwac swoja "ukochana" za glupi kubek. Chris nie przestawal ci ublizac. Niall zblizyl sie do ciebie i na tyle ile mogl probowal wspierac. Wkurzony bronil cie przed kuzynem niekiedy wrzeszczac a ty wtulilas sie pod jego pache nie myslac w tamtym momencie jak zostanie to odebrane przez Nialla czy Chrisa.
- Oddam ci za ten pierdolony kubek ale przestan sie na nia wydzierac! Nie widzisz, ze jej przykro?! Przeciez przeprosila!
- Co mi po jej przeprosinach!? Zbila moj kubek! Nie ma takich duzo, to edycja limitowana!
- Moge ci zalatwic nawet pieprzony limitowany kubeczek z laleczka Barbie! Jestes zenujacy! Placzesz nad jakims durnym naczyniem jakbys mial 6 lat i nic nie obchodzi cie, ze twoja jedyna, ukochana dziewczyna placze. Jeszcze sie na nia wydzierasz!
- Haaa! A skad wiesz, ze jedyna?- Zabolalo. Bardzo. Zaszlochalas glosniej a dlonie zacisnelas na granatowym swetrze Nialla. Ten objal cie mocniej dodajac ci otuchy.- I co? Zazdroscisz, ze zorientowala sie jakim frajerem jestes i wybrala mnie? Uuu to przykre! Chyba sie rozplacze! Takie suczki lubia duze zabaweczki. Twoja musiala jej nie starczac slodziutki blondasku.- Wysmiewal Nialla jednak ten nie reagowal na obelgi pod jego adresem. Kiedy Christopher nazwal cie suczka wypuscil cie z objec i zaczal szarpac swojego kuzyna wymierzajac mu cios w twarz.
Nie moglas zrobic nic lepszego niz wyjsc. Pobieglas w gore schodami i usiadlas na krzesle stojacym na balkonie. Lkalas wdychajac zimne, grudniowe powietrze. Zaraz uslyszalas rozsuwane drzwi i pomyslalas, ze to Niall. Nawet sie na to ucieszylas. Jakie wielkie bylo twoje rozczarowanie kiedy okazalo sie, ze po raz drugi pomylilas sie.
- Zostaw mnie!- Krzyknelas do swojego chlopaka, ktory zakrwawionymi lapskami probowal cie dotknac.
- Przepraszam kortu. Nie chcialem tego mowic...- Tlumaczyl sie glupio jednak ty bylas przekonana, ze takich tesktow nie bierze sie z powietrza.
- Ale powiedziales. Chris, daj mi spokoj..- Wstalas i odpychajac go weszlas do budynku. Zbieglas po schodach mijajac sie z Niallerem, ktory mial rozbita warge, rozciety luk brwiowy a z nosa saczyla mu sie krew. Jednak jego obrazenia wydawaly sie niczym w porownaniu z tymi, ktore szpecily twarz twojego... no wlasnie. Sama nie wiedzialas jak go nazywac...
Wyszlas z tego domu i usiadlas na zimnych plytkach, ktorymi wylozona byla weranda. Oparlas sie o barierke i zaczelas plakac. Uslyszalas skrzypniecie drzwi wejsciowych. Poczulas dlon na swoim ramieniu. Niall zsraz usiadl tuz obok ciebie tak, ze wasze nogi stykaly sie na calej dlugosci.
- Nie placz.- Objal cie ramieniem. Krztusilas sie lzami.
- Jja...- Przerwalas.- Nn.. Nigdy nie myslalam, ze on...- Slowa uwiezly ci w gardle. Zaczerpnelas kolejny chaust mroznego powietrza, co mialo potem bolesnie odbic sie na twoich drogach oddechowych.
- On nie jest ciebie wart. Nie byl i nigdy nie bedzie. Czegokolwiek by nie robil.
- Nie mow tak...- Blagalas go.
- Mowie prawde. Slyszalas jakie okropne rzeczy mowil na twoj temat...
- Nie mowmy o tym.
- Nie siedzmy tu. Zaziebisz sie.- Niall poprosil, zebys weszla do srodka i ochlonela zanim wrocisz do domu. Zrobil dla was cos cieplego do picia i zaprosil cie do swojego pokoju probujac uniknac falszywych, niekoniecznie milych odzywek Chrisa na wasz temat.
- Nie rusz sie, prosze.- Usiadlas przed Niallem i staralas sie mokrymi chusteczkami scierac zaschnieta krew z jego twarzy.- To wszystko moja wina...- Znow poczulas jakies blokujace ci slowa cos w gardle. Probowalas jak moglas pozbyc sie tego. Na prozno.
- Niczego nie zrobilas.- Powiedzial zatrzymujac na chwile twoja dlon.
- Zrobilam.
- Niby co?
- Nie wiem... Doprowadzilam do tego. Kiedys... Dogadywaliscie sie. Pozniej zerwalam z toba calkiem...- "Bez powodu. Popelniajac najwiekszy blad w zyciu. Pozniej zaczelam umawiac sie z nim, zeby moc widziec cie za kazdym razem. Bo... Kocham cie."- Tak powiedzialabys gdybys miala odwage i gdyby gula z twojego przelyku zostala usunieta.
- Niewazne.- Uslyszalas zaraz szept, ktory nieswiadomie wyrwal ci sie z ust. Znow zaczelas wycierac jego twarz. Usmiechal sie mimo, ze go bolalo.
- Mozemy to naprawic..- Powiedzial niepewnie spogladajac ci w oczy. Dotknal twojego policzka.
- Niall.- Zaprotestowalas stracajac ja. Pragnelas tego tak bardzo jak on. Co jednak sklonilo cie do odmowy? Stojace przy szafie dwie, duze walizki. Tak... Wyjezdzal. I to nastepnego dnia. I to na miesiac! Nie moglas pozwolic na to... Nie chcialas znow cierpiec przez jego prace. Nie...
Spedziliscie cudowny dzien we dwoje. Ogladaliscie filmy i jedliscie serowe chrupki. Czesto zpedzaliscie tak wieczory kiedy jeszcze byliscie razem. Odprezylas sie po dniu pelnym wrazen. Potrzebowalas tak odreagowac. Nie spodziewalas sie, ze bedziesz w stanie spedzac z nim jeszcze czas tak, jak z przyjacielem. Bez klotni. No i nie moglas... Szalenczo pragnelas by zamknal cie w swoich ramionach i nigdy juz nie wypuszczal. Zeby calowal tak dlugo, az wam obojgu zabrakloby tchu. Ale to tylko marzenie. Nie do urzeczywistnienia. Nigdy. Zepsulas to wszystko pol roku wstecz.
- Pojde juz.- Powiedzialas kiedy Niall wycieral umorusane serowym proszkiem palce o jego luzne, siwe dresy.
- Odprowadze cie.- Poderwal sie na rowne nogi z usmiechem. Przystalas na jego propozycje. Pozyczyl ci jedna z jego cieplych kurtek, bys nie zmarzla w swoim cieniutkim plaszczyku.
Szliscie srodkiem ulicy bez obawy, ze zewszad moze nadjechac auto. Ta droga byla niemal nieuczeszczana.
Slizgaliscie sie na podeszwach butow i smiejac sie "tanczyliscie" na lodzie.
Staliscie przemarznieci przed furtka domu, w ktorym mieszkalas razem z rodzicsmi. Mimo, ze kazde z was bylo zmarzniete na kosc zadne nie chcialo powiedziec "dobranoc". W koncu zdecydowalas sie byc to ty.
- Niall, idz juz. Caly drzysz...- Dotknelas jego dretwej dloni.- Bede za toba tesknil.- Niesmialy usmiech zagoscil na jego nieustajaco drzacych wargsch.
- Kiedy wracacie?
- Trzeciego wieczorem.
- Dobrze. Idz juz. Zmarzles i przeziebisz sie! Sio!- Niall odwrocil sie.- Ah. I.. Niall...- Odwrocil sie.- Ja tez bede tesknila.- Usmiechnal sie na pozegnanie i odszedl.
Kiedy rozebralas sie w domu jego czerwona kurtke powiesilas na wieszaku i poszlas wprost do swojego pokoju ignorujac rodzicow ganiacych cie za pozny powrot do domu.
Dwadziescia minut pozniej lezalas juz w swoim lozku ogladajac glupi teketurniej w telewizji. Twoj telefon lezal na poduszce kiedy zawibrowal chwycilas go jak tak szybko jak moglas. Odczytalas wiadomosc od Nialla.
"Dziekuje za dzis. Swietnie sie bawilem. Mam nadzieje, ze ty tez mimo wszystko.
Kolorowych snow. :)"
Oczywiscie, ze swietnie sie bawilam. Tylko z toba to mozliwe Niall. Tylko z toba.. :) Spij dobrze."
Juz nie otrzymalas odpowiedzi wiec z myslami krazacymi dookola uroczego irlandczyka probowalas zasnac.
~ 22 dni pozniej.
Przez ten niecaly miesiac nie mialas glowy do niczego. Ani do nauki, ani do wychodzenia gdziekolwiek. To wszystko bylo spowodowane w pewnej czesci plotkom, ktore glosily, ze rzekomo z Niallerem wrociliscie do siebie. To nie byla prawda. Przeciez... Niall niemal milczal przez caly ten czas jednak bylas wyrozumiala doskonale wiedzac jak wiele pracy chlonie taka trasa. Niall kiedys zabral cie w jedna i wiedzialas, ze to nie przelewki. Tego dnia mial wrocic. Wiedzialas kiedy, gdzie jednak nie wiedzialas czy to dobra decyzja, by przywitac go tam.
Twoje watpliwosci zostaly rozwiane po otrzymaniu sms'a od Niallera, w ktorym napisal, ze chcialby zebys tam byla...
Kilka godzin pozniej ubrana w jaskrawa kurtke blondyna stalas wsrod tlumnie tloczacych sie nastolatek z pewnoscia czekajacych w odpowiednim terminalu na swoich idoli. Bylas jedna z nich. Niewatpliwie.
Samolot wyladowal. Ludzie wychodzili i witali sie juz ze swoimi rodzinami. Ale nie oni... Wyszli dopiero po dwudziestu minutach i dziewczyny zaczely piszczec doprowadzajac cie do migreny. Podchodzilas blizej. W koncu, gdy zblizylas sie za bardzo dwaj ochroniarze zablokowali cie.
- Zostawcie ja! Ja ja kocham!- Wydarl sie Niall ile sil zaskakujac ciebie i wszystkie dziewczyny. Dwoch umiesnionych facetow pozwolilo ci wpasc w ramiona Nialla. Robiono wam zdjecia na potwierdzenie ale mieliscie to gdzies.
- Ale za toba tesknilem!- Obracal cie trzymajac w ramionach. W pewnej chwili przyjrzawszy sie twojej uradowanej twarzy pocalowal cie tak czule i namietnie jak wtedy w kuchni...
- Wroc do mnie.- Poprosil trzymajac twoja dlon.
- Jestes pewien?- Spytalas.
- Jak nigdy. Jesli sie zgadzasz, zamrugaj dwa razy.- Zasmial sie.
- Po co robic z tego taka tajna misje? Niall wroce do ciebie.
- Czekalem na to od siedmiu miesiecy..- Szepnal.
- Dopiero wtedy zerwalismy.- Sprostowalas.
- Wlasnie...
PATKA :D
via.http://onebandonedirection.blogspot.com/2013/02/108_9.html
Kocham cię.- Szepnął ci do ucha przygryzając jego płatek. Złapał cię za biodra i pocałował czule. Trwaliście w pocałunku do momentu kiedy odepchnęłaś Chrisa. Dlaczego? Zobaczyłaś Nialla przypatrującego się wam ze zbolałą miną. Niall... Byliście naprawdę blisko. Wcześniej byliście parą a teraz... Zaczęłaś umawiać się z jego kuzynem. Wiedziałaś, że przez to Niall całkowicie znienawidził Chrisa ale twój chłopak upierał się... Może niekoniecznie powinniście tak się afiszować ze swoimi uczuciami w jego obecności. Bo... Niall nadal był dla ciebie cholernie ważny i nigdy nie chciałaś go ranić.
Niall... Chyba nadal nie zrozumial czemu to sie skonczylo. Po dwoch latach zwiazku lanowaliscie slub, wspolna przyszlosc.. Ale w pewnym momencie twojego zycia, zlym momencie, czulas, ze potrzebujesz kogos, kto zawsze bedzie obok. A Nialla nie bylo... Dlatego zerwalas.
Nie jeden raz tlumaczylas mu, ze wlasnie to bylo powodem. On chyba nie wierzyl...
Wasze spojrzenia spotkaly sie i Niall usmiechnal sie smutno momentalnie spuszczajac wzrok. Szybko odwrocil sie i ruszyl przed siebie niezdarnie zahaczajac o futryne. Zatoczyl sie i spusciwszy glowe w dol skrecil w prawo, gdzie znajdowala sie kuchnia. No tak...
- Kochanie przyniesiesz cos do picia?- Zwrocil sie do ciebie Chris.
- Jasne.- Odpowiedzialas niezbyt zadowolona faktem, ze chlopak kolejny raz sie toba wysluguje. Weszlas do kuchni pewna, ze znajdziesz tam Nialla, ktory zaraz zniknie unikajac cie. Ale nie. Wcale go tam nie bylo.
- Zrob mi herbate! Tylko wiesz, ta co lubie!- Darl sie z salonu twoj obecny chlopak. Super...
Siegnelas po dwa kubki ten Chrisa i Nialla, w ktorym juz przyzwyczailas sie pic. Wlozylas do nich po torebce herbaty i poslodzilas. Stalas i czekalas az woda zacznie wrzec.
Bawilas sie jakims nieduzym scyzorykiem i w pewnej chwili, gdy wyjmowalas trzeci nozyk, zacielas sie nim w reke. Poczulas metaliczny zapach krwi, ktora zaraz trysnela z rany. Zrobilo ci sie slabo i nogi ci zmiekly. Probowalas podeprzec sie bezskutecznie na blacie i zupelnie przypadkowo zrzucilas oba kubki, ktore z brzekiem rozbily sie na twardej terakocie.
Zdalas sobie sprawe, ze zaraz odlamki z ceramicznych kubkow powbijaja ci sie w cialo. Polecialas w dol. Czekalas na bol i huk. Jednak nie nastapil. Czulas na sobie zacisniete siln ramiona. Przyciagnelas glowe twojego wybawcy i nie uchylajac oczu ani na moment zlozylas na jego ustach pocalunek bedac pewna, ze to Christopher bohatersko wybawil cie z opresji.
Ale nie... Usta Chrisa byly miekkie, chlodne i jedwabiste. Te byly ich calkowitym przeciwienstwem szorstkie, poobgryzane i spierzchniete. Mimo tego nadal slodkie i gorace. Najslodsze usta jakie znalas...
Odepchnelas od siebie gwaltownie bohatera, ktorym okazal sie Niall, nie Chris tak jak myslalas, w obawie, ze mozesz zostac przylapana w objeciach Niallera. Spojrzal tylko na okruchy kubkow.
- Tak bardzo przepraszam...- Wyszeptalas wiedzac, jak bardzo Niall przywiazany byl do swojego. Zawsze pil w nim kawe z rana.
- Nie szkodzi, nie przejmuj sie. Naprawde.- Wyjal zmiotkeci szufelke spod zlewu, kucnal i zaczal zbierac wieksze kawalki. Dolaczylas do niego.
- Pokaleczysz sie.
- Niewazne.
- Pozwol mi to zrobic.- Prosil z troska. Nie dalas za wygrana. Faktycznie, skaleczylas sie ale lekko. Tuz przy ranie zrobionej nozykiem.
Niall skonczyl i odlozyl szufelke na blat. Wyjal plastikowe pudelko po zelkach sluzace za apteczke. Wyjal z niej bandarz i gaziki nasiakniete spirytusem.
- Zrobie to.- Powiedzialas zabierajac reke.
- Daj spokoj. Chodz.- Niall splukal twoja dlon pod strumieniem zimnej wody i wytarl kawalkiem recznika papierowego udartego z rolki stojacej na bambusowym stojaku. Kawal papieru zabarwil sie na czerwono. Jeszcze chwila a zwrocilabys obiad jednak opanowalas odruch wymiotny. Niall jak najszybciej mogl opatrywal twoje skaleczenia wiedzac jak reagujesz na krew...
Podczas gdy Niall zawiazywal koncowke bandarzu na twoim nadgarstku do kuchni wszedl Chris. Popatrzyl na was wzrokiem meza, ktory po powrocie z pracy zastaje swoja zone w lozku z obcym facetem. Chociaz... Niall wcale nie byl dla niego obcy a sytuacja nie byla w zadnym stopniu dwuznaczna. Dwojka, dobrze znajacych sie ludzi zartuje podczas opatrywania jednej z nich uszkodzonego nadgarstka.
- Co tu sie dzieje?!- Spytal z niczym nie uzasadniona wsciekloscia.
- Nic takiego.- Powiedzial Niall z delikatnyn usmieszkiem, ktory nie zniknal jeszcze po zarcie, ktory opowiedzialas.
Po wejsciu Christophera atmosfera w pomieszczeniu zrobila sie ciezsza i gestrza... wrecz przytlaczajaca. Brunet spostrzegl szczatki jego kubka na szufelce.
- Co wyscie narobili?!- Spytal wsciekly.
- To ja... Skaleczylam sie i... zdarzyl sie wypadek.
- Najwyrazniej twoim starym zdarzyl sie wypadek niecale 18 lat temu!- Poczulas sie skrzywdzona a za razem zazenowana taka szczeniacka odzywka. Twoj chlopak... To chyba nienormalne, ze jest w stanie wyzwac swoja "ukochana" za glupi kubek. Chris nie przestawal ci ublizac. Niall zblizyl sie do ciebie i na tyle ile mogl probowal wspierac. Wkurzony bronil cie przed kuzynem niekiedy wrzeszczac a ty wtulilas sie pod jego pache nie myslac w tamtym momencie jak zostanie to odebrane przez Nialla czy Chrisa.
- Oddam ci za ten pierdolony kubek ale przestan sie na nia wydzierac! Nie widzisz, ze jej przykro?! Przeciez przeprosila!
- Co mi po jej przeprosinach!? Zbila moj kubek! Nie ma takich duzo, to edycja limitowana!
- Moge ci zalatwic nawet pieprzony limitowany kubeczek z laleczka Barbie! Jestes zenujacy! Placzesz nad jakims durnym naczyniem jakbys mial 6 lat i nic nie obchodzi cie, ze twoja jedyna, ukochana dziewczyna placze. Jeszcze sie na nia wydzierasz!
- Haaa! A skad wiesz, ze jedyna?- Zabolalo. Bardzo. Zaszlochalas glosniej a dlonie zacisnelas na granatowym swetrze Nialla. Ten objal cie mocniej dodajac ci otuchy.- I co? Zazdroscisz, ze zorientowala sie jakim frajerem jestes i wybrala mnie? Uuu to przykre! Chyba sie rozplacze! Takie suczki lubia duze zabaweczki. Twoja musiala jej nie starczac slodziutki blondasku.- Wysmiewal Nialla jednak ten nie reagowal na obelgi pod jego adresem. Kiedy Christopher nazwal cie suczka wypuscil cie z objec i zaczal szarpac swojego kuzyna wymierzajac mu cios w twarz.
Nie moglas zrobic nic lepszego niz wyjsc. Pobieglas w gore schodami i usiadlas na krzesle stojacym na balkonie. Lkalas wdychajac zimne, grudniowe powietrze. Zaraz uslyszalas rozsuwane drzwi i pomyslalas, ze to Niall. Nawet sie na to ucieszylas. Jakie wielkie bylo twoje rozczarowanie kiedy okazalo sie, ze po raz drugi pomylilas sie.
- Zostaw mnie!- Krzyknelas do swojego chlopaka, ktory zakrwawionymi lapskami probowal cie dotknac.
- Przepraszam kortu. Nie chcialem tego mowic...- Tlumaczyl sie glupio jednak ty bylas przekonana, ze takich tesktow nie bierze sie z powietrza.
- Ale powiedziales. Chris, daj mi spokoj..- Wstalas i odpychajac go weszlas do budynku. Zbieglas po schodach mijajac sie z Niallerem, ktory mial rozbita warge, rozciety luk brwiowy a z nosa saczyla mu sie krew. Jednak jego obrazenia wydawaly sie niczym w porownaniu z tymi, ktore szpecily twarz twojego... no wlasnie. Sama nie wiedzialas jak go nazywac...
Wyszlas z tego domu i usiadlas na zimnych plytkach, ktorymi wylozona byla weranda. Oparlas sie o barierke i zaczelas plakac. Uslyszalas skrzypniecie drzwi wejsciowych. Poczulas dlon na swoim ramieniu. Niall zsraz usiadl tuz obok ciebie tak, ze wasze nogi stykaly sie na calej dlugosci.
- Nie placz.- Objal cie ramieniem. Krztusilas sie lzami.
- Jja...- Przerwalas.- Nn.. Nigdy nie myslalam, ze on...- Slowa uwiezly ci w gardle. Zaczerpnelas kolejny chaust mroznego powietrza, co mialo potem bolesnie odbic sie na twoich drogach oddechowych.
- On nie jest ciebie wart. Nie byl i nigdy nie bedzie. Czegokolwiek by nie robil.
- Nie mow tak...- Blagalas go.
- Mowie prawde. Slyszalas jakie okropne rzeczy mowil na twoj temat...
- Nie mowmy o tym.
- Nie siedzmy tu. Zaziebisz sie.- Niall poprosil, zebys weszla do srodka i ochlonela zanim wrocisz do domu. Zrobil dla was cos cieplego do picia i zaprosil cie do swojego pokoju probujac uniknac falszywych, niekoniecznie milych odzywek Chrisa na wasz temat.
- Nie rusz sie, prosze.- Usiadlas przed Niallem i staralas sie mokrymi chusteczkami scierac zaschnieta krew z jego twarzy.- To wszystko moja wina...- Znow poczulas jakies blokujace ci slowa cos w gardle. Probowalas jak moglas pozbyc sie tego. Na prozno.
- Niczego nie zrobilas.- Powiedzial zatrzymujac na chwile twoja dlon.
- Zrobilam.
- Niby co?
- Nie wiem... Doprowadzilam do tego. Kiedys... Dogadywaliscie sie. Pozniej zerwalam z toba calkiem...- "Bez powodu. Popelniajac najwiekszy blad w zyciu. Pozniej zaczelam umawiac sie z nim, zeby moc widziec cie za kazdym razem. Bo... Kocham cie."- Tak powiedzialabys gdybys miala odwage i gdyby gula z twojego przelyku zostala usunieta.
- Niewazne.- Uslyszalas zaraz szept, ktory nieswiadomie wyrwal ci sie z ust. Znow zaczelas wycierac jego twarz. Usmiechal sie mimo, ze go bolalo.
- Mozemy to naprawic..- Powiedzial niepewnie spogladajac ci w oczy. Dotknal twojego policzka.
- Niall.- Zaprotestowalas stracajac ja. Pragnelas tego tak bardzo jak on. Co jednak sklonilo cie do odmowy? Stojace przy szafie dwie, duze walizki. Tak... Wyjezdzal. I to nastepnego dnia. I to na miesiac! Nie moglas pozwolic na to... Nie chcialas znow cierpiec przez jego prace. Nie...
Spedziliscie cudowny dzien we dwoje. Ogladaliscie filmy i jedliscie serowe chrupki. Czesto zpedzaliscie tak wieczory kiedy jeszcze byliscie razem. Odprezylas sie po dniu pelnym wrazen. Potrzebowalas tak odreagowac. Nie spodziewalas sie, ze bedziesz w stanie spedzac z nim jeszcze czas tak, jak z przyjacielem. Bez klotni. No i nie moglas... Szalenczo pragnelas by zamknal cie w swoich ramionach i nigdy juz nie wypuszczal. Zeby calowal tak dlugo, az wam obojgu zabrakloby tchu. Ale to tylko marzenie. Nie do urzeczywistnienia. Nigdy. Zepsulas to wszystko pol roku wstecz.
- Pojde juz.- Powiedzialas kiedy Niall wycieral umorusane serowym proszkiem palce o jego luzne, siwe dresy.
- Odprowadze cie.- Poderwal sie na rowne nogi z usmiechem. Przystalas na jego propozycje. Pozyczyl ci jedna z jego cieplych kurtek, bys nie zmarzla w swoim cieniutkim plaszczyku.
Szliscie srodkiem ulicy bez obawy, ze zewszad moze nadjechac auto. Ta droga byla niemal nieuczeszczana.
Slizgaliscie sie na podeszwach butow i smiejac sie "tanczyliscie" na lodzie.
Staliscie przemarznieci przed furtka domu, w ktorym mieszkalas razem z rodzicsmi. Mimo, ze kazde z was bylo zmarzniete na kosc zadne nie chcialo powiedziec "dobranoc". W koncu zdecydowalas sie byc to ty.
- Niall, idz juz. Caly drzysz...- Dotknelas jego dretwej dloni.- Bede za toba tesknil.- Niesmialy usmiech zagoscil na jego nieustajaco drzacych wargsch.
- Kiedy wracacie?
- Trzeciego wieczorem.
- Dobrze. Idz juz. Zmarzles i przeziebisz sie! Sio!- Niall odwrocil sie.- Ah. I.. Niall...- Odwrocil sie.- Ja tez bede tesknila.- Usmiechnal sie na pozegnanie i odszedl.
Kiedy rozebralas sie w domu jego czerwona kurtke powiesilas na wieszaku i poszlas wprost do swojego pokoju ignorujac rodzicow ganiacych cie za pozny powrot do domu.
Dwadziescia minut pozniej lezalas juz w swoim lozku ogladajac glupi teketurniej w telewizji. Twoj telefon lezal na poduszce kiedy zawibrowal chwycilas go jak tak szybko jak moglas. Odczytalas wiadomosc od Nialla.
"Dziekuje za dzis. Swietnie sie bawilem. Mam nadzieje, ze ty tez mimo wszystko.
Kolorowych snow. :)"
Oczywiscie, ze swietnie sie bawilam. Tylko z toba to mozliwe Niall. Tylko z toba.. :) Spij dobrze."
Juz nie otrzymalas odpowiedzi wiec z myslami krazacymi dookola uroczego irlandczyka probowalas zasnac.
~ 22 dni pozniej.
Przez ten niecaly miesiac nie mialas glowy do niczego. Ani do nauki, ani do wychodzenia gdziekolwiek. To wszystko bylo spowodowane w pewnej czesci plotkom, ktore glosily, ze rzekomo z Niallerem wrociliscie do siebie. To nie byla prawda. Przeciez... Niall niemal milczal przez caly ten czas jednak bylas wyrozumiala doskonale wiedzac jak wiele pracy chlonie taka trasa. Niall kiedys zabral cie w jedna i wiedzialas, ze to nie przelewki. Tego dnia mial wrocic. Wiedzialas kiedy, gdzie jednak nie wiedzialas czy to dobra decyzja, by przywitac go tam.
Twoje watpliwosci zostaly rozwiane po otrzymaniu sms'a od Niallera, w ktorym napisal, ze chcialby zebys tam byla...
Kilka godzin pozniej ubrana w jaskrawa kurtke blondyna stalas wsrod tlumnie tloczacych sie nastolatek z pewnoscia czekajacych w odpowiednim terminalu na swoich idoli. Bylas jedna z nich. Niewatpliwie.
Samolot wyladowal. Ludzie wychodzili i witali sie juz ze swoimi rodzinami. Ale nie oni... Wyszli dopiero po dwudziestu minutach i dziewczyny zaczely piszczec doprowadzajac cie do migreny. Podchodzilas blizej. W koncu, gdy zblizylas sie za bardzo dwaj ochroniarze zablokowali cie.
- Zostawcie ja! Ja ja kocham!- Wydarl sie Niall ile sil zaskakujac ciebie i wszystkie dziewczyny. Dwoch umiesnionych facetow pozwolilo ci wpasc w ramiona Nialla. Robiono wam zdjecia na potwierdzenie ale mieliscie to gdzies.
- Ale za toba tesknilem!- Obracal cie trzymajac w ramionach. W pewnej chwili przyjrzawszy sie twojej uradowanej twarzy pocalowal cie tak czule i namietnie jak wtedy w kuchni...
- Wroc do mnie.- Poprosil trzymajac twoja dlon.
- Jestes pewien?- Spytalas.
- Jak nigdy. Jesli sie zgadzasz, zamrugaj dwa razy.- Zasmial sie.
- Po co robic z tego taka tajna misje? Niall wroce do ciebie.
- Czekalem na to od siedmiu miesiecy..- Szepnal.
- Dopiero wtedy zerwalismy.- Sprostowalas.
- Wlasnie...
PATKA :D
via.http://onebandonedirection.blogspot.com/2013/02/108_9.html
poniedziałek, 13 stycznia 2014
Wczoraj Zayn miał urodzinki to już 21 lat :o NAJLEPSZEGO SKARBIE <3
Reklama dla japońskiej sieci komórkowej Docomo została nakręcona przed świętami w Londynie, zajęło to 2 godziny. Reklama pojawi się dziś w sieci, opisuje zmiany w życiu 1D przez ostatnie 3 lata. Podczas kręcenia Harry ciągle powtarzał swoje ulubione słowo “Gambarima-su!”. Filmik najprawdopodobniej potrwa od 15 do 30 minut.
Chłopcy mają obecnie urlop :D
Niall na TT:
"Idę do łóżka! Dobranoc ludzie! Przepraszam, że ostatnio ciągle mnie nie ma na twitterze. Wiecie, korzystam z czasu wolnego"
Louis
Harry był w salonie tatuażu w LA, pokrył swój tatuaż
"I can't change" nowym.
Rudimental potwierdziło, że bardzo chcieliby pracować z One Direction.
Grupa, która została nominowana do BRITs wkrótce wystąpi na londyńskiej arenie O2.
"Nie możemy zbyt wiele mówić, ale będzie kilka niespodzianek." - mówi DJ Locksmith. - "Zawsze chciałem współpracować z One Direction. Byli na kilku naszych koncertach. Chciałbym im się odwdzięczyć."
Jego kolega z grupy. Piers Agget dodaje:
"Nawet ich nie spotkaliśmy, ale byłoby fajnie."
http://entertainment.stv.tv/ music/ 259919-one-direction-rudimental -would-love-to-collaborate/
Reklama dla japońskiej sieci komórkowej Docomo została nakręcona przed świętami w Londynie, zajęło to 2 godziny. Reklama pojawi się dziś w sieci, opisuje zmiany w życiu 1D przez ostatnie 3 lata. Podczas kręcenia Harry ciągle powtarzał swoje ulubione słowo “Gambarima-su!”. Filmik najprawdopodobniej potrwa od 15 do 30 minut.
Chłopcy mają obecnie urlop :D
Niall na TT:
"Idę do łóżka! Dobranoc ludzie! Przepraszam, że ostatnio ciągle mnie nie ma na twitterze. Wiecie, korzystam z czasu wolnego"
Louis
Harry był w salonie tatuażu w LA, pokrył swój tatuaż
"I can't change" nowym.
Rudimental potwierdziło, że bardzo chcieliby pracować z One Direction.
Grupa, która została nominowana do BRITs wkrótce wystąpi na londyńskiej arenie O2.
"Nie możemy zbyt wiele mówić, ale będzie kilka niespodzianek." - mówi DJ Locksmith. - "Zawsze chciałem współpracować z One Direction. Byli na kilku naszych koncertach. Chciałbym im się odwdzięczyć."
Jego kolega z grupy. Piers Agget dodaje:
"Nawet ich nie spotkaliśmy, ale byłoby fajnie."
http://entertainment.stv.tv/
Subskrybuj:
Posty (Atom)