piątek, 17 stycznia 2014

hej wszystkim dzisiaj troche informacji :D

OPERACJA NIALL'A

Niall napisał na swoim Twitterze, że przeszedł operację na kolano. Niektórzy fani zarzucają chłopakowi kłamstwo. Pisał, że jest w domu, gdy był w szpitalu. Nialler prosi o akceptację jego decyzji, ponieważ operacja była dla niego bardzo ważna i potrzebował prywatności.











Dupeczka ♥



Liam i Sophia na meczu koszykówki w Londynie :D 










Harry gdzieś tam hen daleko :D 


Zdjęcie: Alexa Chung wstawiła na IG zdjęcie z Harrym, 16.01.14



Zdjęcie: Harry jest nadal w Los Angeles.

16.01.14
https://pbs.twimg.com/media/BeJOJNQCAAAe1G_.jpg
https://pbs.twimg.com/media/BeJNkXCCEAAbk-_.jpg
https://pbs.twimg.com/media/BeJRhEZCQAAxL_d.jpg
https://pbs.twimg.com/media/BeJRpnNCUAAc4lh.png









Tort i babeczki Zayna'a














czwartek, 16 stycznia 2014

Imagin Niall :)

Siemano :D Ostatnio mam mało czasu na bloga same sprawdziany przed feriami no ale JUTRO FERIE więc będę systematycznie dodawała notki z informacjami o chłopcach  a na teraz macie Imagina z Niall'em  kilka  NIE JEST MÓJ ale mi się spodobał więc udostępniam :D


 Kocham cię.- Szepnął ci do ucha przygryzając jego płatek. Złapał cię za biodra i pocałował czule. Trwaliście w pocałunku do momentu kiedy odepchnęłaś Chrisa. Dlaczego? Zobaczyłaś Nialla przypatrującego się wam ze zbolałą miną. Niall... Byliście naprawdę blisko. Wcześniej byliście parą a teraz... Zaczęłaś umawiać się z jego kuzynem. Wiedziałaś, że przez to Niall całkowicie znienawidził Chrisa ale twój chłopak upierał się... Może niekoniecznie powinniście tak się afiszować ze swoimi uczuciami w jego obecności. Bo... Niall nadal był dla ciebie cholernie ważny i nigdy nie chciałaś go ranić.
Niall... Chyba nadal nie zrozumial czemu to sie skonczylo. Po dwoch latach zwiazku lanowaliscie slub, wspolna przyszlosc.. Ale w pewnym momencie twojego zycia, zlym momencie, czulas, ze potrzebujesz kogos, kto zawsze bedzie obok. A Nialla nie bylo... Dlatego zerwalas. 
Nie jeden raz tlumaczylas mu, ze wlasnie to bylo powodem. On chyba nie wierzyl... 
Wasze spojrzenia spotkaly sie i Niall usmiechnal sie smutno momentalnie spuszczajac wzrok. Szybko odwrocil sie i ruszyl przed siebie niezdarnie zahaczajac o futryne. Zatoczyl sie i spusciwszy glowe w dol skrecil w prawo, gdzie znajdowala sie kuchnia. No tak...
- Kochanie przyniesiesz cos do picia?- Zwrocil sie do ciebie Chris.
- Jasne.- Odpowiedzialas niezbyt zadowolona faktem, ze chlopak kolejny raz sie toba wysluguje. Weszlas do kuchni pewna, ze znajdziesz tam Nialla, ktory zaraz zniknie unikajac cie. Ale nie. Wcale go tam nie bylo. 
- Zrob mi herbate! Tylko wiesz, ta co lubie!- Darl sie z salonu twoj obecny chlopak. Super... 
Siegnelas po dwa kubki ten Chrisa i Nialla, w ktorym juz przyzwyczailas sie pic. Wlozylas do nich po torebce herbaty i poslodzilas. Stalas i czekalas az woda zacznie wrzec. 
Bawilas sie jakims nieduzym scyzorykiem i w pewnej chwili, gdy wyjmowalas trzeci nozyk, zacielas sie nim w reke. Poczulas metaliczny zapach krwi, ktora zaraz trysnela z rany. Zrobilo ci sie slabo i nogi ci zmiekly. Probowalas podeprzec sie bezskutecznie na blacie i zupelnie przypadkowo zrzucilas oba kubki, ktore z brzekiem rozbily sie na twardej terakocie. 
Zdalas sobie sprawe, ze zaraz odlamki z ceramicznych kubkow powbijaja ci sie w cialo. Polecialas w dol. Czekalas na bol i huk. Jednak nie nastapil. Czulas na sobie zacisniete siln ramiona. Przyciagnelas glowe twojego wybawcy i nie uchylajac oczu ani na moment zlozylas na jego ustach pocalunek bedac pewna, ze to Christopher bohatersko wybawil cie z opresji.
Ale nie... Usta Chrisa byly miekkie, chlodne i jedwabiste. Te byly ich calkowitym przeciwienstwem szorstkie, poobgryzane i spierzchniete. Mimo tego nadal slodkie i gorace. Najslodsze usta jakie znalas... 
Odepchnelas od siebie gwaltownie bohatera, ktorym okazal sie Niall, nie Chris tak jak myslalas, w obawie, ze mozesz zostac przylapana w objeciach Niallera. Spojrzal tylko na okruchy kubkow.
- Tak bardzo przepraszam...- Wyszeptalas wiedzac, jak bardzo Niall przywiazany byl do swojego. Zawsze pil w nim kawe z rana. 
- Nie szkodzi, nie przejmuj sie. Naprawde.- Wyjal zmiotkeci szufelke spod zlewu, kucnal i zaczal zbierac wieksze kawalki. Dolaczylas do niego.
- Pokaleczysz sie.
- Niewazne.
- Pozwol mi to zrobic.- Prosil z troska. Nie dalas za wygrana. Faktycznie, skaleczylas sie ale lekko. Tuz przy ranie zrobionej nozykiem. 
Niall skonczyl i odlozyl szufelke na blat. Wyjal plastikowe pudelko po zelkach sluzace za apteczke. Wyjal z niej bandarz i gaziki nasiakniete spirytusem. 
- Zrobie to.- Powiedzialas zabierajac reke.
- Daj spokoj. Chodz.- Niall splukal twoja dlon pod strumieniem zimnej wody i wytarl kawalkiem recznika papierowego udartego z rolki stojacej na bambusowym stojaku. Kawal papieru zabarwil sie na czerwono. Jeszcze chwila a zwrocilabys obiad jednak opanowalas odruch wymiotny. Niall jak najszybciej mogl opatrywal twoje skaleczenia wiedzac jak reagujesz na krew...
Podczas gdy Niall zawiazywal koncowke bandarzu na twoim nadgarstku do kuchni wszedl Chris. Popatrzyl na was wzrokiem meza, ktory po powrocie z pracy zastaje swoja zone w lozku z obcym facetem. Chociaz... Niall wcale nie byl dla niego obcy a sytuacja nie byla w zadnym stopniu dwuznaczna. Dwojka, dobrze znajacych sie ludzi zartuje podczas opatrywania jednej z nich uszkodzonego nadgarstka.
- Co tu sie dzieje?!- Spytal z niczym nie uzasadniona wsciekloscia. 
- Nic takiego.- Powiedzial Niall z delikatnyn usmieszkiem, ktory nie zniknal jeszcze po zarcie, ktory opowiedzialas.
Po wejsciu Christophera atmosfera w pomieszczeniu zrobila sie ciezsza i gestrza... wrecz przytlaczajaca. Brunet spostrzegl szczatki jego kubka na szufelce.
- Co wyscie narobili?!- Spytal wsciekly.
- To ja... Skaleczylam sie i... zdarzyl sie wypadek.
- Najwyrazniej twoim starym zdarzyl sie wypadek niecale 18 lat temu!- Poczulas sie skrzywdzona a za razem zazenowana taka szczeniacka odzywka. Twoj chlopak... To chyba nienormalne, ze jest w stanie wyzwac swoja "ukochana" za glupi kubek. Chris nie przestawal ci ublizac. Niall zblizyl sie do ciebie i na tyle ile mogl probowal wspierac. Wkurzony bronil cie przed kuzynem niekiedy wrzeszczac a ty wtulilas sie pod jego pache nie myslac w tamtym momencie jak zostanie to odebrane przez Nialla czy Chrisa. 
- Oddam ci za ten pierdolony kubek ale przestan sie na nia wydzierac! Nie widzisz, ze jej przykro?! Przeciez przeprosila!
- Co mi po jej przeprosinach!? Zbila moj kubek! Nie ma takich duzo, to edycja limitowana!
- Moge ci zalatwic nawet pieprzony limitowany kubeczek z laleczka Barbie! Jestes zenujacy! Placzesz nad jakims durnym naczyniem jakbys mial 6 lat i nic nie obchodzi cie, ze twoja jedyna, ukochana dziewczyna placze. Jeszcze sie na nia wydzierasz!
- Haaa! A skad wiesz, ze jedyna?- Zabolalo. Bardzo. Zaszlochalas glosniej a dlonie zacisnelas na granatowym swetrze Nialla. Ten objal cie mocniej dodajac ci otuchy.- I co? Zazdroscisz, ze zorientowala sie jakim frajerem jestes i wybrala mnie? Uuu to przykre! Chyba sie rozplacze! Takie suczki lubia duze zabaweczki. Twoja musiala jej nie starczac slodziutki blondasku.- Wysmiewal Nialla jednak ten nie reagowal na obelgi pod jego adresem. Kiedy Christopher nazwal cie suczka wypuscil cie z objec i zaczal szarpac swojego kuzyna wymierzajac mu cios w twarz. 
Nie moglas zrobic nic lepszego niz wyjsc. Pobieglas w gore schodami i usiadlas na krzesle stojacym na balkonie. Lkalas wdychajac zimne, grudniowe powietrze. Zaraz uslyszalas rozsuwane drzwi i pomyslalas, ze to Niall. Nawet sie na to ucieszylas. Jakie wielkie bylo twoje rozczarowanie kiedy okazalo sie, ze po raz drugi pomylilas sie. 
- Zostaw mnie!- Krzyknelas do swojego chlopaka, ktory zakrwawionymi lapskami probowal cie dotknac.
- Przepraszam kortu. Nie chcialem tego mowic...- Tlumaczyl sie glupio jednak ty bylas przekonana, ze takich tesktow nie bierze sie z powietrza. 
- Ale powiedziales. Chris, daj mi spokoj..- Wstalas i odpychajac go weszlas do budynku. Zbieglas po schodach mijajac sie z Niallerem, ktory mial rozbita warge, rozciety luk brwiowy a z nosa saczyla mu sie krew. Jednak jego obrazenia wydawaly sie niczym w porownaniu z tymi, ktore szpecily twarz twojego... no wlasnie. Sama nie wiedzialas jak go nazywac...
Wyszlas z tego domu i usiadlas na zimnych plytkach, ktorymi wylozona byla weranda. Oparlas sie o barierke i zaczelas plakac. Uslyszalas skrzypniecie drzwi wejsciowych. Poczulas dlon na swoim ramieniu. Niall zsraz usiadl tuz obok ciebie tak, ze wasze nogi stykaly sie na calej dlugosci. 
- Nie placz.- Objal cie ramieniem. Krztusilas sie lzami. 
- Jja...- Przerwalas.- Nn.. Nigdy nie myslalam, ze on...- Slowa uwiezly ci w gardle. Zaczerpnelas kolejny chaust mroznego powietrza, co mialo potem bolesnie odbic sie na twoich drogach oddechowych. 
- On nie jest ciebie wart. Nie byl i nigdy nie bedzie. Czegokolwiek by nie robil.
- Nie mow tak...- Blagalas go. 
- Mowie prawde. Slyszalas jakie okropne rzeczy mowil na twoj temat... 
- Nie mowmy o tym.
- Nie siedzmy tu. Zaziebisz sie.- Niall poprosil, zebys weszla do srodka i ochlonela zanim wrocisz do domu. Zrobil dla was cos cieplego do picia i zaprosil cie do swojego pokoju probujac uniknac falszywych, niekoniecznie milych odzywek Chrisa na wasz temat.
- Nie rusz sie, prosze.- Usiadlas przed Niallem i staralas sie mokrymi chusteczkami scierac zaschnieta krew z jego twarzy.- To wszystko moja wina...- Znow poczulas jakies blokujace ci slowa cos w gardle. Probowalas jak moglas pozbyc sie tego. Na prozno. 
- Niczego nie zrobilas.- Powiedzial zatrzymujac na chwile twoja dlon. 
- Zrobilam.
- Niby co?
- Nie wiem... Doprowadzilam do tego. Kiedys... Dogadywaliscie sie. Pozniej zerwalam z toba calkiem...- "Bez powodu. Popelniajac najwiekszy blad w zyciu. Pozniej zaczelam umawiac sie z nim, zeby moc widziec cie za kazdym razem. Bo... Kocham cie."- Tak powiedzialabys gdybys miala odwage i gdyby gula z twojego przelyku zostala usunieta.
- Niewazne.- Uslyszalas zaraz szept, ktory nieswiadomie wyrwal ci sie z ust. Znow zaczelas wycierac jego twarz. Usmiechal sie mimo, ze go bolalo. 
- Mozemy to naprawic..- Powiedzial niepewnie spogladajac ci w oczy. Dotknal twojego policzka.
- Niall.- Zaprotestowalas stracajac ja. Pragnelas tego tak bardzo jak on. Co jednak sklonilo cie do odmowy? Stojace przy szafie dwie, duze walizki. Tak... Wyjezdzal. I to nastepnego dnia. I to na miesiac! Nie moglas pozwolic na to... Nie chcialas znow cierpiec przez jego prace. Nie... 


Spedziliscie cudowny dzien we dwoje. Ogladaliscie filmy i jedliscie serowe chrupki. Czesto zpedzaliscie tak wieczory kiedy jeszcze byliscie razem. Odprezylas sie po dniu pelnym wrazen. Potrzebowalas tak odreagowac. Nie spodziewalas sie, ze bedziesz w stanie spedzac z nim jeszcze czas tak, jak z przyjacielem. Bez klotni. No i nie moglas... Szalenczo pragnelas by zamknal cie w swoich ramionach i nigdy juz nie wypuszczal. Zeby calowal tak dlugo, az wam obojgu zabrakloby tchu. Ale to tylko marzenie. Nie do urzeczywistnieni​a. Nigdy. Zepsulas to wszystko pol roku wstecz. 
- Pojde juz.- Powiedzialas kiedy Niall wycieral umorusane serowym proszkiem palce o jego luzne, siwe dresy. 
- Odprowadze cie.- Poderwal sie na rowne nogi z usmiechem. Przystalas na jego propozycje. Pozyczyl ci jedna z jego cieplych kurtek, bys nie zmarzla w swoim cieniutkim plaszczyku. 
Szliscie srodkiem ulicy bez obawy, ze zewszad moze nadjechac auto. Ta droga byla niemal nieuczeszczana. 
Slizgaliscie sie na podeszwach butow i smiejac sie "tanczyliscie" na lodzie. 

Staliscie przemarznieci przed furtka domu, w ktorym mieszkalas razem z rodzicsmi. Mimo, ze kazde z was bylo zmarzniete na kosc zadne nie chcialo powiedziec "dobranoc". W koncu zdecydowalas sie byc to ty.
- Niall, idz juz. Caly drzysz...- Dotknelas jego dretwej dloni.- Bede za toba tesknil.- Niesmialy usmiech zagoscil na jego nieustajaco drzacych wargsch. 
- Kiedy wracacie?
- Trzeciego wieczorem.
- Dobrze. Idz juz. Zmarzles i przeziebisz sie! Sio!- Niall odwrocil sie.- Ah. I.. Niall...- Odwrocil sie.- Ja tez bede tesknila.- Usmiechnal sie na pozegnanie i odszedl. 
Kiedy rozebralas sie w domu jego czerwona kurtke powiesilas na wieszaku i poszlas wprost do swojego pokoju ignorujac rodzicow ganiacych cie za pozny powrot do domu. 
Dwadziescia minut pozniej lezalas juz w swoim lozku ogladajac glupi teketurniej w telewizji. Twoj telefon lezal na poduszce kiedy zawibrowal chwycilas go jak tak szybko jak moglas. Odczytalas wiadomosc od Nialla.
"Dziekuje za dzis. Swietnie sie bawilem. Mam nadzieje, ze ty tez mimo wszystko. 
Kolorowych snow. :)"
Oczywiscie, ze swietnie sie bawilam. Tylko z toba to mozliwe Niall. Tylko z toba.. :) Spij dobrze."

Juz nie otrzymalas odpowiedzi wiec z myslami krazacymi dookola uroczego irlandczyka probowalas zasnac.

~ 22 dni pozniej. 


Przez ten niecaly miesiac nie mialas glowy do niczego. Ani do nauki, ani do wychodzenia gdziekolwiek. To wszystko bylo spowodowane w pewnej czesci plotkom, ktore glosily, ze rzekomo z Niallerem wrociliscie do siebie. To nie byla prawda. Przeciez... Niall niemal milczal przez caly ten czas jednak bylas wyrozumiala doskonale wiedzac jak wiele pracy chlonie taka trasa. Niall kiedys zabral cie w jedna i wiedzialas, ze to nie przelewki. Tego dnia mial wrocic. Wiedzialas kiedy, gdzie jednak nie wiedzialas czy to dobra decyzja, by przywitac go tam. 
Twoje watpliwosci zostaly rozwiane po otrzymaniu sms'a od Niallera, w ktorym napisal, ze chcialby zebys tam byla...

Kilka godzin pozniej ubrana w jaskrawa kurtke blondyna stalas wsrod tlumnie tloczacych sie nastolatek z pewnoscia czekajacych w odpowiednim terminalu na swoich idoli. Bylas jedna z nich. Niewatpliwie. 
Samolot wyladowal. Ludzie wychodzili i witali sie juz ze swoimi rodzinami. Ale nie oni... Wyszli dopiero po dwudziestu minutach i dziewczyny zaczely piszczec doprowadzajac cie do migreny. Podchodzilas blizej. W koncu, gdy zblizylas sie za bardzo dwaj ochroniarze zablokowali cie.
- Zostawcie ja! Ja ja kocham!- Wydarl sie Niall ile sil zaskakujac ciebie i wszystkie dziewczyny. Dwoch umiesnionych facetow pozwolilo ci wpasc w ramiona Nialla. Robiono wam zdjecia na potwierdzenie ale mieliscie to gdzies.
- Ale za toba tesknilem!- Obracal cie trzymajac w ramionach. W pewnej chwili przyjrzawszy sie twojej uradowanej twarzy pocalowal cie tak czule i namietnie jak wtedy w kuchni...
- Wroc do mnie.- Poprosil trzymajac twoja dlon.
- Jestes pewien?- Spytalas.
- Jak nigdy. Jesli sie zgadzasz, zamrugaj dwa razy.- Zasmial sie.
- Po co robic z tego taka tajna misje? Niall wroce do ciebie.
- Czekalem na to od siedmiu miesiecy..- Szepnal.
- Dopiero wtedy zerwalismy.- Sprostowalas.
- Wlasnie...



PATKA :D
via.http://onebandonedirection.blogspot.com/2013/02/108_9.html

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Wczoraj Zayn miał urodzinki to już 21 lat :o NAJLEPSZEGO SKARBIE <3



Zdjęcie

Zdjęcie: Hi Zayn.

To trochę dziwne, bo pamiętam jak pisałam 'do ciebie' życzenia na dwudzieste urodziny i nadal nie rozumiem czemu ten czas tak szybko leci. Zen, haha, masz 21 lat i nie jesteś już tak młody jak Harry ale jeszcze nie tak stary jak Lou, więc dajesz radę! Pamiętasz jak nie chciałeś jechać na przesłuchania do XFactor? Jak mama siłą wyciągała cię z łóżka? Wyobrażasz sobie jakby wyglądało teraz twoje życie, gdybyś był na tyle uparty/głupi i został w tym pieprzonym łóżku? Ja nie wyobrażam sobie 1D bez Ciebie. Pamiętasz jak już byliście w zespole i nie przyszedłeś na spotkanie? Chłopcy przeprowadzili z tobą poważną rozmowę, myśleli nad tym, aby wyrzucić cię z zespołu... Nigdy nie byłeś grzeczny, nadal nie jesteś, ale to cały ty... YOU ARE BAD BOY FROM BRADFORD! Tak często zarzekałeś się, że nie umiesz tańczyć, że nie chcesz tego robić publicznie i na bootcampie miałeś przez to problemy.. a kilka miesięcy później sam wrzucasz do internetu filmik jak tańczysz z przyjaciółmi do piosenki Ushera, haha, co ten alkohol robi z ludźmi! Jesteś taką wielką tajemnicą, nie wiadomo co ci chodzi po głowie i co zaraz możesz zmajstrować, taki duży dzieciak z Ciebie, kochanie! Nie wiem co pisać, kurde Malik no. Masz tak piękny uśmiech, obiecaj, że nigdy nie zniknie z twojej buzi. Masz uroczo śmieszny śmiech, który powoduje uśmiech u innych. Twoje czaszki-tatauże są trochę przerażające, ale rozumiem, że to niespełnienie marzenia o byciu piratem, prawda? Mówisz po angielsku tak szybko, że jak coś napierniczasz to odtwarzam to kilkanaście razy, aby słowo po słowie zrozumieć co tam gadasz, zwolnij, Zu! Nikt cię nie goni, haha. Jesteś tak piękny, że potrafię siedzieć, oglądać twoje zdjęcia i pytać 'JAK TAK MOŻNA?!". Twój głos jest cudowny, niesamowity, idealny. Gdy śpiewasz wszystko nagle znika i zostajesz tylko ty. Jest tak głęboki, taki twój, że gdy tylko go słyszę uśmiecham się i czuje coś tak ciepłego w sercu i to chyba jest duma, jestem z Ciebie tak dumna. Czasem po prostu mam wrażenie, że to uczucie mnie wewnętrznie rozsadzi! Przez te trzy lata strasznie dorosłeś, ale nadal jest w tobie ta cząstka małego, uroczego złośliwca i cholera, obiecaj, że ten mały chłopiec będzie z tobą do końca, że nigdy nie zniknie i nie zabierze mi tego uśmiechu, błysku w oku, tej całej pasji, tego Zayna, którego pokochałam. Nie dorastaj zbyt szybko, smrodzie!

PS. Chciałabym, aby kiedykolwiek jakiś chłopak spojrzał na mnie tak jak ty patrzysz na Perrie, twoją narzeczoną Perrie. Nadal nie mogę uwierzyć, że jesteście zaręczeni, to tak urocze, że mam ochotę krzyczeć na cały głos jak bardzo chce, abyście byli razem do końca! Ohh, Zayn. Kiedyś myślałam, że to ty z 1D najpóźniej zdecydujesz się na taki krok, a tu takie coś, kolejny dowód, że dorastasz.. Będziesz świetnym mężem, potem ojcem, dziadkiem, będziesz najlepszy w każdej roli. Tak na koniec, pamiętaj, że zawsze będziesz naszym małym, złym chłopcem z Bradford, który nie wie jak tańczyć. Nigdy się nie zmieniaj, Malik!

Tak więc wszystkiego najlepszego na 21 urodziny, kocham Cię bardzo. :')


Na zawsze z tobą, Kika. :')



Zdjęcie

Reklama dla japońskiej sieci komórkowej Docomo została nakręcona przed świętami w Londynie, zajęło to 2 godziny. Reklama pojawi się dziś w sieci, opisuje zmiany w życiu 1D przez ostatnie 3 lata. Podczas kręcenia Harry ciągle powtarzał swoje ulubione słowo “Gambarima-su!”. Filmik najprawdopodobniej potrwa od 15 do 30 minut. 
























Chłopcy mają obecnie urlop :D


Zdjęcie: Liam bawił się wczoraj z przyjaciółmi w klubie Funky Buddha w Londynie.



Zdjęcie: Liam wybrał się z kumplami na imprezę





Niall na TT:

"Idę do łóżka! Dobranoc ludzie! Przepraszam, że ostatnio ciągle mnie nie ma na twitterze. Wiecie, korzystam z czasu wolnego"


Zdjęcie: Pojawiła się PLOTKA, że Niall miał operację kolana 6 stycznia, a to zdjęcie przedstawia jego w samolocie do Denver 4 stycznia.

Louis

Zdjęcie: Louis był dziś widziany na meczu w Blackburn, Lancashire. 

https://pbs.twimg.com/media/BdttCfOIMAEDice.jpg



Harry był w salonie tatuażu w LA, pokrył swój tatuaż 
"I can't change" nowym.

Zdjęcie: Tata fanki spotkał wczoraj Harry'ego w klubie golfowym Riviera Golf Club w Los Angeles. 

Harry był  w salonie tatuażu w LA, pokrył swój tatuaż "I can't change" nowym.

Tatuaże które Harry zakrył innymi. https://pbs.twimg.com/media/BdxOZ_9CEAAJAlV.jpg


Rudimental potwierdziło, że bardzo chcieliby pracować z One Direction.

Grupa, która została nominowana do BRITs wkrótce wystąpi na londyńskiej arenie O2.

"Nie możemy zbyt wiele mówić, ale będzie kilka niespodzianek." - mówi DJ Locksmith. - "Zawsze chciałem współpracować z One Direction. Byli na kilku naszych koncertach. Chciałbym im się odwdzięczyć."

Jego kolega z grupy. Piers Agget dodaje:
"Nawet ich nie spotkaliśmy, ale byłoby fajnie."

http://entertainment.stv.tv/music/259919-one-direction-rudimental-would-love-to-collaborate/




wtorek, 7 stycznia 2014

Imagin Zayn cz.2 :D

No hej kotki ♥ Łapcie drugą część imagina z Zayn'em 
Komentujcie czy chcecie więcej imaginów :D możecie także się dodać do obserwowanych :D


Pójdę do pokoju, rozpakuję się.- Oznajmiła kiedy sprzątałam kuchnię.
- Pokażę ci co i jak.- Zayn zaprowadził ją na górę a ja włączyłam radio. Właśnie zaczynało się WMYB. Uśmiechałam się szeroko a wtedy Zayn wszedł do kuchni, zaczął chaotycznie tańczyć po całej kuchni i śpiewać piosenkę tylko, że z trochę pozmienianymi słowami. - Nie piszcz.- Zaśmiałam się i wtuliłam w niego.
- Czemu?
- Bo nie. Okropnie fałszujesz. Ten, kto tworzył te wasze całe 1d musiał być głuchy.
- Ej...- Spojrzał na mnie smutno.
- Żartuje, kotku, masz najseksowniejszy​ głos na świecie.
- Chodź.- Zaniósł mnie na kanapę i rzucił na nią. Zaraz sam się na niej położył i wyłączył pilotem radio. Innym włączył telewizor.
- Nareszcie. Te dwie godziny zdawały się wiecznością.- Zayn nie odpowiedział. Jego palec wodził z delikatnością motyla po moim karku.- Jutro chciałabym iść na zakupy.
- Dobrze kotku.

- Która godzina?- Spytałam trochę czasu później.
- Dziewiętnasta.
- Co z twoją mamą?
- Może śpi. 
- A może nie? Idź lepiej sprawdź. Jest jakaś słaba. 
- Troszczysz się o moją mamę?
- Tak. Sio!- Klepnęłam go w tyłek i poderwał się na równe nogi. 
Zayn zaraz przyszedł razem ze swoją mamą.
- Zaprosiłem mamę, żeby pooglądała z nami telewizję.- Powiedział z uśmiechem. Trisha usiadła na dużym fotelu a Zayn usiadł na końcu kanapy. Ja sama półleżałam na kanapie.
- Daj mu się położyć. Na pewno jest zmęczony.
- Mi tak jest dobrze mamo, dziękuję za troskę.- Uśmiechnął się do swojej rodzicielki. Skakał pilotem po kanałach.
- Zayn! Uspokój się.- Krzyknęłam poirytowana jego sprintem po stacjach telewizyjnych.
- Nie krzycz na niego. Zayn, pamiętasz co ci mówiłam?
- Tak.- Nastawił na jakieś talent-show i odłożył pilot. Zdjął moje kapcie i rzucił na podłogę. Chwycił moje stopy i delikatnie zaczął ugniatać.
- Jesteś najlepszy.- Powiedziałam s Zayn zaśmiał się pod nosem. Trisha patrzyła na Zayna pytająco.
- To nic mamo. Lubię to robić. Nie potrzebuję ratunku.- Zaśmialiśmy się wszyscy. Zayn nabrał krem na ręce i mocnymi, zdecydowanymi ruchami wtarł go w moje stopy. Jego dotyk był niesamowicie kojący. Odprężyłam się i zapomniałam o całej niechęci do jego matki. Wymienialiśmy we trójkę swoje opinie o aktualnie przewijających się przez scenę uczestnikach show. 
- Kurwa, ale ma wielkie balony!- Zaśmiał się Zayn. I ja i jego matka spojrzałyśmy na niego karcąco.- No a nie ma?- Tłumaczył Zayn. Zaśmialiśmy się. 


- Idę do łóżka.- Oznajmiła nam Trisha po czym poszła na górę. Zayn nie przestawał masować moich stóp. Byłam tak zmęczona i zrelaksowana, że usnęłam...

- Wstajesz?- Szturchał mnie Zayn.
- Co? Która godzina?- Otworzyłam oczy i zdumiona ogarnęłam, że leżę w naszym łóżku. Całkiem naga.
- Za dwie trzynasta.
- Ojej...- Wstałam z łóżka i zakołowało mi się w głowie. Runęłam zmęczona na łóżko. Zayn przyciągnął mnie do siebie i liznął moją pierś.
- Przestań.- Przykryłam się kołdrą.- Uprawialiśmy wczoraj seks?
- Nie. 
- Więc czemu jestem naga?- Zmarszczyłam brwi.
- Bo cię rozebrałem.
- Aha, cudowne wytłumaczenie. 
- Jedziemy na zakupy?
- Może najpierw obiad?
- Mama już coś zrobiła.
- To zjemy i jedziemy, tak?
- No.- Pokiwał ochoczo głową.
- Od kiedy ty lubisz jeździć na zakupy?
- Od kiedy potrzebujesz nowej bielizny.- Zaśmiał się.
- Fakt...- Podnieśliśmy się. Założyłam już wszystko prócz koszulki.- Żal, nie mam koszulki.
- Masz!- Rzucił mi białą koszulkę. Okazała się to być ta, z genialnym nadrukiem z dwoma kopulującymi misiami.
- Twoja mama mnie chyba zabije.
- Przecież to moja.
- Ale ja ją noszę.
- Chodź!- Nieuczesane włost spiełam na czubku głowy i z równie potarganym Zaynem zeszliśmy na obiad. Trisha właśnie miała nas wołać.
- To twoja koszulka?- Spytała patrząc zniesmaczona na nadruk.
- Moja.- Wyrwał się Zayn.- Podoba ci się?- Trisha puściła to mimo uszu. 

- Bardzo dobrze pani gotuje, pani Malik.- Powiedziałam odkładając talerz do zlewu.
- Nalejesz mi jeszcze, skarbie?- Zayn podał mi talerz i dolałam mu zupy. Jadł a ja ogarnęłam swoje włosy. Umalowałam oko eyelinerem i tuszem. Przeciągnęłam usta pomadką wiśniową i byłam niemal gotowa.
- Może pojedzie pani z nami?- Spytałam.
- A gdzie się wybieracie? 
- Pokręcić się po galerii. [T/I] potrzebuje kilku rzeczy no i na takie tam zakupy do domu.
- Chętnie.- Odpowiedziała. Zayn włożył talerz do zmywarki.
- To szykujcie się moje wy kobiety.- Ucałował mamę w policzek a następnie i mnie. 
- Przyniesiesz mi kamizelkę?- Spytałam go.
- Tę czarną?
- Tak.- Zayn przyniósł mi moją dżinsową kamizelkę. Do tego okrycie swojej mamy. Ubrała się a ja zarzuciwszy na siebie jeszcze płaszczyk byłam gotowa. 
Do centrum dojechaliśmy w 20 minut. 
- To my mamo idziemy kupić jakąś bieliznę dla [T/I] idziesz z nami?
- Niee, ja chyba raczej pokrąże tutaj.- Trzymając się za dłonie poszliśmy do mojego ulubionego butiku.
- A to?- Pokazał mi jakiś fioletowy, skąpy komplet.
- Wiesz jak nienawidzę fioletu.
- A to?- Pokazał podobny, tyle, że czarny.
- Daj.- Poszłam do przymierzalni i po tym wybrałam cztery komplety i jeszcze dwa staniki. Siedem par majtek. Zapłaciliśmy i chodziliśmy po pasażu. Zayn niósł niedużą torbę.
- Świeczki.- Skręcił do sklepu. Znaleźliśmy tam też Trishę, rozmawiającą ze starą znajomą. Zayn zwiął koszyczek i zaczął układać w nim wszystkie karmelowe, waniliowe i czekoladowe świeczki, jakie znalazł. 
- Boże.. Po co tyle świec?- Spytała jego matka.
- Do łazienki. To relaksuje.- Zaśmiał się i zapłacił. Świece były ciężkie więc zabrał je do auta. Uprzedziłyśmy, że będziemy w drogerii. Włożyłam do koszyka jakieś sole, kulki i płyny do kompieli. No i te musujące delfinki, które tak bardzo bawiły Zayna. Dogonił nas. Zatrzymał się przy jednym stoisku. Wrzucił do koszyka dystretnie buteleczkę lubrykantu i wziął w dłonie paczkę prezerwatyw.
- Po co ci to?
- Nie mamy chyba w domu.- Powiedział.
- Zayn, od roku w naszym domu nie ma żadnej.
- Może czas to zmienić?
- I tak tego nie włożysz.
- Fakt.- Zaśmiał się i odłożył paczuszkę. 
- Przepraszam, że się wtrącam ale... w takim razie jakiej metody antykoncepcji używacie?- Spytała Trish.
- Nie używamy.- Wypalił Zayn. Kopnęłam go w kostkę.
- To nieodpowiedzialn​e.
- Oj mamo.
- Co?
- Jesteśmy dorośli a poza tym, do żadnego wypadku nie dojdzie.- Trisha mruknęła coś pod nosem i poszła przodem do kasy. Zayn chwycił jeszcze pastę do zębów i nowe szczoteczki, które nałogowo zmieniał każdego miesiąca. Zapłacił i wziął torbę. Poszliśmy do marketu i znudzony Zayn prowadził wózek. Razem z Trishą wkładałyśmy jakieś produkty i rozmawiałyśmy o dzisiejszej kolacji i jutrzejszym obiedzie. Zaproponowałam gyrosa na kolację co Zayn przyjął z wielkim entuzjazmem. Jego matka też chętnie przystała na tę propozycje.
- Cholerka!- Zayn puścił się biegiem przez alejki i zaraz wrócił z żelem do golenia.
- Na śmierć o nim zapomniałem.- Zaśmiał się. Teraz to on pchał ciastka, chipsy, paluszki, batony itd do wózka.
- Nie podoba mi się to, że jecie takie śmieci.
- Oj tam.- Na warzywnym dla równowagi załadował mnóstwo warzyw.
- Ty to będziesz niósł.- Uprzedziłam. Mrugnął porozumiewawczo i zaraz nasze zakupy się zakończyły...

~Kilka dni później.

Do tej pory moje stosunki z Trishą nieco się poprawiły. Tego dnia Zayn miał jakiś wywiad. Trisha spała a ja stałam z żelaskiem i peasowałam jego koszule.
- Kicia!- Podbiegł ledwo zamknąwszy drzwi.- Co robisz misiu?
- Prasuję. 
- Faktycznie.- Zaśmiał się. Przygryzł płatek mojego ucha.- Gdzie mama?
- Śpi na górze.
- Ooo... Czyli, że...- Zaśmiał się i wyjął mi żelasko z ręki. Położył dłonie na moich biodrach i przyciągnął do swojego krocza. Zaczął lekko krążyć bioderkami.
- Nie tu...- Jęknęłam.
- Tu będzie idealnie.- Zayn posadził mnie na desce i zaczął zdejmować moje ubranie. Siedziałam bez stanika i teraz to ja rozpinałam jego koszulę, którą zaraz położyłam obok siebie. Zayn zrobił mi mocną malinkę niedaleko obojczyka i całował teraz lekko jej okolice. Usłyszałam kroki i ułamek sekundy później Trisha stała zaskoczona w dole schodów.
- Zayn...- Syknęłam. Odepchnęłam go kawałek. 
Ujrzawszy matkę schował mnie za swoim ciałem. Szybko ubrałam tę samą koszulę, którą przed chwilą zjęłam z Zayna. - Dziewczyno? Co ty masz na brzuchu?!- Spytała jakby tylko to było dla niej istotne.
- W tym wieku rozstępy? Zayn, zastanów się. Jak urodzi dziecko to będzie jeszcze większe. I przytyje! Będziesz miał godzillę zamiast żony.- Byłam wściekła. Nie miałam pojęcia za co ona mnie tak nienawidzi. Płakałam cicho. Na szczęście nie zauważyła. Było mi okropnie przykro. Nie spodziewałam się czegoś taiego nawet po niej...
- Wiesz co mamo? Mam już tego serdecznie dość! Widzisz do czego doprowadziłaś?! Na każdym kroku starasz się dogryzać [T/I]. A wiesz co ci powiem? Jej zupy są idealne, uwielbiam nosić za nią ciężary i masować jej stopy. Uwielbiam robić kawę i rozpakowywać zakupy. A co do wyglądu to ona jest najpiękniejszą kobietą na świecie i tak, ożenię się z nią jeśli tylko sama mi na to pozwoli. Dzięki nie zabezpieczaniu się urodzi mi mnóstwo pięknych dzieci i będziemy jedli tyle śmieciowego żarcia ile nam się chce. I TOBIE NIC DO TEGO!- Byłam zdumiona. Pierwszy raz Zayn krzyknął na matkę. Ba! On nigdy się jej nie sprzeciwił a co dopiero krzyk...
- Przeproś.- Zakomenderowałam​.- To twoja matka. I... ma rację..- Zeskoczyłam z deski i zapłakana pobiegłam na taras. Skryłam się w hamaku.
- Kochanie, chodź do środka. Wyziębisz się.- Położył mi dłoń na ramieniu.
- Nie wracam tam.- Wyszlochałam
- W takim razie...- Zayn zniknął na chwilę za drzwiami. Wrócił z szerokim, dzianinowym kocem.- Zrób mi trochę miejsca kotku.
- Jestem kotkiem?- Spytałam rozbawiona.
- Jesteś najpiękniejszym kotkiem na świecie.- Wcisnął się na hamak tuż obok.
- Twoja mama ma nieco odmienne zdanie...
- Nie słuchaj jej, Jesteś piękna.
- Za to ty nie!- Zaśmiałam się.
- Ale mam coś, czego nie ma nikt.
- O czym mówisz?
- Na pewno już wiesz.- Zabrewkował.
- Niee...- Udawałam głupią.
- Chodzi o mojego dłuuugieeeegooo.​..
- Palucha?
- Powiedzmy.- Zarechotał.
- Żartowałam. Wcale nie jesteś brzydki.
- Więc jaki jestem?
- Słodki, uroczy, gorący, kochany, seksowny.... no i zajebisty w łóżku.
- A w hamaku?
- Tego chwyba nie próbowaliśmy...
- Czas najwyższy.
- Może zawołajmy twoją mamę, żeby w razie czego powiedziała nam co robię źle.
- Teraz jest zajęta. Poszła do siebie.
- Ooojojoj... Jaka szkoda...

poniedziałek, 6 stycznia 2014

NIE ŻYJE BABCIA LOUISA






Harry i Kendall na nartach :D

http://1d-source.cba.pl/thumbnails.php?album=1152




.Brat Perrie dodał zdjęcie Zayn'a na flipagram :



niedziela, 5 stycznia 2014

Imagin Zayn :D


No witam kochane :D Macie imagina z Zayn'em :D
NIE JEST MÓJ ALE UWAŻAM ŻE FAJNY WIĘC GO TUTAJ UDOSTĘPNIAM :D
Komentujcie :D 


 Co cię tak od rana wzięło na sprzątanie?- Spytałam zaciekawiona. Tak... Zayn od samego rana zapieprzał po domu i sprzątał.
- Bo wiesz... Moja mama przyjeżdża na jakiś czas i miałem nadzieję, że może mogłaby z nami...
- Nie! Boże, Zayn! Nawet nie kończ.- Spanikowana lustrowałaś jego posmutniałą twarz.
- Tylko tydzień... Nie chcę, żeby mieszkała w jakimś hotelu...
- Ale...
- Proszę. Tylko raz...- Uklęknął przed kanapą i chwycił moją dłoń. Spojrzał błagalnie w moje oczy.
- Dobrze Zayn ale... na przyszłość proszę, uświadamiaj mnie o tym trochę wcześniej.
- Dobrze. Przepraszam. To ja... Pojadę po nią.
- Teraz?
- No tak... To dość nagła sytuacja...- Wykręcał się.
- Ugotuję jakąś zupę.
- Jesteś cudowna!- Ucałował mnie w policzek. Założył kurtkę, chwycił kluczyki i wyszedł. 
Od razu zabrałam się za sprzątanie. W domu musiał być błysk na przyjazd Trishy. 
Niby jest w porządku. Ale... strasznie się mnie czepia. Nie mam zielonego pojęcia czemu ale do wszystkiego ma jakieś obiekcje...

- Kochanie jesteśmy!- Krzyknął Zayn kiedy po dwóch godzinach na wreszcie się pojawili.
- Czemu tak długo?- Spytałam z ulgą. 
- Czy Zayn musi ci się ze wszystkiego tłumaczyć?- Spytała zgryźliwie ciemnowłosa kobieta.
- Byliśmy na zakupach.- Zayn po rozebraniu kurtki chwycił dwie duże torby i dźwignął je. 

- Czy [T/I] nie może ci pomóc? Przedźwigasz się kochanie...- Spojrzała na mnie piorunująco a ja robiłam się coraz bardziej wściekła. 
Zayn powiedział coś w stylu "przecież sobie poradzę" i wniósł zakupy do kuchni i ustawił torby na blacie. 
- Proszę mi to dać...- Wzięłam jej płaszcz, szalik, czapkę i rękawiczki i wszystko starannie ułożyłam. 
- Weźmiesz moje walizki na górę?- Spytała.
- Zrobię to.- Zaoferował Zayn i wziął dwie czerwone walizki w dłonie.
- Poradziłaby sobie.
- Jednak wolę zrobić to ja.
- A ona co? Kaleka czy w ciąży?
- Mamo. [T/I] nie jest ani kaleką ani w ciąży ale nie chcę, żeby dźwigała. Zwłaszcza po schodach...

Zayn na chwilę zniknął na gorze a ja przeprosiłam kobietę i poszłam do kuchni ocenić zupę.
- Te zakupy tylko tak stoją i stoją. Zróbże coś z nimi.- Kolejny powód do przyczepienia się i kolejny raz Zayn zjawił się w najodpowiedniejs​zym momencie. Rozpakowywaliśmy​ zakupy we dwoje.- Usiądź kochanie. [T/I] to zrobi sama. Przecież i tak nic nie robi.- Rzuciła Trisha wkładając w to tyle jadu, ile było możliwe. Spojrzałam na Zayna rozwścieczona a on tylko ujął moją dłoń i pocałował w usta co spotkało się z jękiem dezaprobaty ze strony naszej towarzyszki. Skończyliśmy układanie zakupów i doprawiałam zupę. 
- Napijecie się kawy albo herbaty?- Spytał mój narzeczony. - Może [T/I] nam zrobi?
- Przecież się nie rozdwoję.- Syknęłam w końcu.
- Mówiłaś coś?- Spytała zgryźliwie.
- Mówiłam, że ta od Zayna i tak będzie pani smakować o wiele bardziej.- Odpowuedziałam z wymuszoną uprzejmością.- Spróbujesz?- Spytałam Zayna podając mu łyżkę.
- Pewnie.- Wziął i nabrał zupy.- Pyszna.- Złapał mnie za biodra i troche teatralnie wpił się w moje wargi. 
- Ooo [T/I]... Tak patrzę, i widzę, że przybrałaś trochę w bioderkach.
- Nie wydaje mi się...- Rzucił Zayn. 
- Obróć się.- Zakomenderowała.​ Zrobiłam to bardzo niechętnie.
- Chociaż nie będziesz miała żadnych problemów z rodzeniem dzieci..- Jej kąśliwe uwagi na temat mojej figury, czy rzekomo brudnego żyrandolu puszczałam mimo uszu aż do obiadu.
Kiedy zasiedliśmy w trójkę przy stole w kuchni zaczęłam uprzejmą pogawędke.
- Jak podróż?- Spytałam Zayna.
- Ślisko. Śnieg troche sypie ale... 
- Ale mój synuś jest wspaniałym kierowcą i jechał bardzo ostrożnie.
- Nie wątpie.- Rzuciłam i wbiłam wzrok w tależ z zupą.
- Trochę mało treściwa ta zupa.- Kolejny powód by się czepnąć.
- Po pierwsze to niestety miałam tylko tyle makaronu. Dodatkowo Zayn nie lubi gęstego.
- Aj tam nie lubi. W domu jadł aż mu się uszy trzęsły.- Uszczypnęła jego policzek a sam zainteresowany siedział cicho z lekkim, skierowanym w moją stronę pocieszającym grymasem. 
- Obie gotujecie cudownie. Zupy [T/I] są rzadsze ponieważ jadamy także drugie dania po jakimś czasie.
- No, jestem aż ciekawa.- Nie odzywałam się już ale gotowałam się w środku. Krew huczała mi w uszach i czułam jak drżą mi dłonie.
- Podasz mi soli, słonko?- Spytała z nadprogramową uprzejmością. Podałam jej solniczkę a kiedy widziałam jak pitrząsa nią nad moją zupa coś mnie trafia. Poderwałam się na krześle i niemal pobiegłam do łazienki. Zamknęłam drzwi nawet nie zapalając światła. Usiadłam na blacie przy umywalce i oparta o ścianę rozpłakałam się.
- Zaraz do ciebie wrócę mamuś.- Usłyszałam jego kroki. Żarówka zapaliła się a Zayn uchylił drzwi i przekradł się przez nie i zamknął na zamek. 
- Kotek...- Chwycił mnie za rękę i otarł łzy.- Przepraszam cię za nią. Naprawdę nie wiem czemu jest taka uszczypliwa...
- Zawsze taka jest. Tylko nigdy tego nie zauważasz. Robi wszystko, by mnie upokożyć.- Wytuliłam się w niego i zostawiałam mokre plamy na szczęście niewidoczne na jego czarnej koszuli. Oczywiście do czasu jak wyschną i sól z łez okaże się jedną, wielką, białą plamą na jego ramieniu. 
- Pokaż jej, że nie obchodzi cię to, co mówi. Nie udawaj nikogo. Jeśli ma cię polubić to tylko za to, jaka jesteś. A jesteś cudowna.- Zaciągnął pojedyńczy kosmyk moich włosów za ucho. Uniosłam lewy kącik moich ust w lekkim uśmiechu. 
- Kocham cię. Dziękuję ci, że mnie bronisz.
- Przecież jesteś moją myszką.
- Myszką?- Pokiwał głową i chusteczką osuszył moje łzy.
- Idziemy?- Spytał.
- Nie, jeszcze mam zapuchnięte oczy.
- Zamknij oczy.- Posłuchałam. Zayn podmuchał mi w powieki.
- Już.
- I to niby pomaga?
- No, zobacz tylko.- Spojrzałam w lustro. Faktycznie... Opuchlizna zeszła z moich oczu.
- Chodź.- Zayn chwycił mnie za rękę i wyszliśmy.
- Przepraszam panią, źle się poczułam.- Wytłumaczyłam swoją chwilową niedyspozycję.
- Jeśli tak jest na codzień to dziwię się, że jeszcze w ogóle oboje żyjecie. Pełno tu kurzu.- Uśmiechnęłam się tylko z przekąsem i dokończyłam zupę po czym Zayn powkładał naczynia do zmywarki. Z lodówki wyjęłam mięso. Umyłam je, pokroiłam i podsmażyłam po czym dodałam warzywa. Ugotowałam ryż i po dwóch kwadransach mogłam podawać. Trisha wszystko obserwowała i o dziwo do niczego się nie przyczepiła. Nawet podczas jedzenia nic jej nie przeszkodziło.