Dziewczyna powoli stawiała kroki na schodach. Musiała uważać, bo nie miała zamiaru przewrócić się i zniszczyć sobie sukienki, a w szczególności nie chciała uszkodzić w żaden sposób swojego ciała. Odetchnęła z ulgą kiedy stanęła na parterze bez żadnego szwanku. Uśmiechnęła się sama do siebie kiedy mijając salon dostrzegła całą piątkę chłopaków siedzących i wspólnie oglądających mecz piłki nożnej. Lubiła gdy widziała ich razem w wolnym czasie. Wyglądali jak piątka braci, którzy znają siebie najlepiej.
-Ey, Ey! – gdy miała już wychodzić usłyszała czyjś głos. – Wracaj tutaj! – po poważnym tonie głosu rozpoznała Harryego. Cofnęła się ostrożnie o kilka kroków tak aby mogła stać w przejściu z holu do salonu i
-No proszę, proszę. – wszystkie pięć par oczu były skierowane w jej stronę. – Wyglądasz zniewalająco.
-Dzięki Liam. Miło to słyszeć. – uśmiechnęła się promiennie słysząc komplement.
-Jak długo cię nie będzie? – po chwili usłyszała ten najbardziej wyróżniający się głos z obcym akcentem.
-A co Horan, zazdrosny jesteś, że nie spędza czasu z tobą tylko z J-O-H-N-E-M? – zapytał dokuczliwie Harry trącając przy tym Blondyna w bok.
-Po prostu chce wiedzieć kiedy mam zacząć się martwić i informować policję o zaginięciu. – prychnął próbując rozśmieszyć pozostałych – nie skutecznie.
-Myślę, że będę trochę po północy. Nie musisz się martwić, jestem już duża i dam sobie radę. Mam też klucze, także nie musisz na mnie czekać. – posłała mu najlepszy uśmiech na jaki tylko było ją stać. Niall jedynie skinął porozumiewawczo głową i odwrócił twarz w stronę telewizora.
-Baw się dobrze, mała! – krzyknął Lou, kiedy [T.I] była z powrotem przy drzwiach frontowych.
*
Pojawiła się w mieszkaniu Johna około pół godziny później. Otworzył jej drzwi z uśmiechem następnie ucałował ją delikatnie w policzek. Wpuścił ją do mieszkania. Usiedli razem do stołu. Podczas kolacji chłopak kilkakrotnie komplementował jej wygląd, a ona zdawała się być tym faktem zachwycona. Tak naprawdę jednak wolałaby usłyszeć jeden komplement od Nialla niż ich tysiące od jakiegokolwiek innego faceta. Chciała poczuć to szczęście, którego doznały już niektóre nastoletnie gwiazdy. No właśnie - gwiazdy. Myślała, że właśnie w tym tkwi problem. Nie była sławna, ani bogata. Nie uważała, że z taki defektami może liczyć na jego zainteresowanie. Mimo wszystko musiała z tym żyć. Nie ważne jak trudne by to było ona musiała to zignorować. Może nie był to sprawiedliwe, że wykorzystywała do tego biednego
-Nalać ci więcej wina? – zapytał grzecznie z uśmiechem.
-Poproszę. – tego wieczoru piła dużo. Może dlatego, że obojętność Horana względem niej wzięła górę. Chciała zapomnieć w jaki sposób Blondyn odwrócił od dziewczyny jego twarz zamiast powiedzieć coś miłego. Było to niedorzeczne, ale w głębi duszy liczyła, że powie jaką ładną sukienkę założyła. Nieświadomie dała upust kilku łzom spowodowanym przez to wspomnienie.
-Coś nie tak? – jego pytanie rozczuliło ją jeszcze bardziej. Więcej łez popłynęło po jej policzku. John dosiadł się obok niej. Przytulił [T.I] do swojej klatki piersiowej i ucałował jej czoło. Po chwili złożył jeszcze jeden pocałunek jej policzku, później na drugim. Ucałował także obydwa kąciki jej ust. Ostatecznie złączył ich wargi razem. Przez chwilę oddawała pocałunek. Jednak źle poczuła się z tym faktem. Odsunęła się od niego chowając twarz w swoje dłonie.
-Przepraszam. – odrzekła po chwili. – Ja tak nie mogę. – chłopak mocniej przyciągnął ją do siebie pozwalając jej wtulić się w niego.
-Rozumiem. – odparł głaszcząc ją po włosach. – Kochasz go, prawda?
-C-co? – odezwała się niepewnie, łkając.
-Kochasz Nialla. – tym razem bardziej stwierdził niż zapytał. – Wiem, że mam rację. Tylko ślepy by nie zauważył.
-To nie ma znaczenia. – wtrąciła. – Nie mówmy o tym, proszę. – mówiła powoli uspakajając się i zamykając oczy. John jeszcze długo trzymał ją w swoich ramiona co chwilę składając krótkie pocałunki na czubku jej głowy. Gdy dostrzegł, że dziewczyna usnęła zaniósł ą do swojego łóżka. Przykrył jej ciało kocem i odgarnął włosy z jej twarzy.
-Widocznie to on jest tym ślepym. – wyszeptał sam do siebie zanim odszedł by posprzątać po kolacji...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz